Tylko punkt wywalczyli w sobotę piłkarze Motoru w meczu z Wigrami Suwałki. Nie poprawiło to ich sytuacji w tabeli, nadal są na ostatnim miejscu.
Najlepiej widać to było po składzie, bo w pierwszej jedenastce sobotniego meczu znalazło się miejsce dla sześciu nowych zawodników: Krzysztofa Bodziaka, Sergio Bataty, Adriana Ligienzy, Rafała Niżnika, Sebastiana Łętochy i Piotra Prędoty.
Już w 9 min goście mogli objąć prowadzenie. Po zagraniu Tomasza Bajko i strzale Dawida Janelidze, Przemysław Mierzwa odbił piłkę pod nogi Sebastiana Świerzbińskiego, który był bardzo bliski szczęścia, ale futbolówkę z linii bramkowej w ostatniej chwili wybił Grzegorz Krystosiak.
Później to gospodarze dwukrotnie mocno postraszyli Wigry. Najpierw po akcji Krystiana Wójcika lewą stroną na bramkę gości uderzył Ligienza, ale Karol Salik był na posterunku. Dwie minuty później groźny strzał Łętochy przeszedł obok słupka.
W przerwie trener Motoru postawił wszystko na jedną kartę wprowadzając na murawę dwóch graczy ofensywnych: Rafała Kycko i Marka Fundakowskiego. Ten drugi zagrał pierwszy raz po kontuzji.
Decyzja szkoleniowca była strzałem w dziesiątkę, bo Motor od razu ruszył do ataku.
O ile w pierwszej akcji, zarówno Wójcik jak i Prędota, nie wykorzystali szansy, to w kolejnej lubelscy kibice mogli już się cieszyć ze strzelonej bramki. Wypracował ją Kycko, który dośrodkował wprost na głowę Wójcika, a ten już się nie pomylił.
Pięć minut po strzelonej bramce sędzia był zmuszony przerwać mecz, bo kibice Motoru w szale radości rzucili serpentyny na boisko. Po ich uprzątnięciu grę wznowiono. W 78 min padło wyrównanie dla gości, które wzbudziło sporo kontrowersji.
W zamieszaniu podbramkowym najlepszy okazał się Grażwydas Mikulenas, który trącił piłkę kolanem. Mierzwa ją odbił, ale asystent sędziego wskazał, że przekroczyła ona linię.
Decyzja arbitra zaskoczyła nie tylko piłkarzy Motoru, ale i Wigier, którzy nie wiedzieli, czy cieszyć się z gola, czy też nie. Rozwścieczyła za to lubelskich kibiców, którzy już do końca meczu nie szczędzili sędziom słów krytyki.
Motor Lublin – Wigry Suwałki 1:1 (0:0)
Bramki: Wójcik (54) – Mikulenas (78).
Motor: Mierzwa – Bodziak, Krystosiak , Batata, Wojdyga, Wójcik, Żmuda (46 Fundakowski), Ligienza (77 Młynarski), Niżnik, Łętocha (46 Kycko), Prędota.
Wigry: Salik – Świerzbiński, Pomian (59 Sawicki), Bajko, Lauryn, Mikulenas, Statkievicius, Rogoziński, Darda, Janelidze (80 Słowicki), Krusa (72 Gongadze).
Żółta kartka: Młynarski (M).
Sędziował: Grzegorz Stęchły (Podkarpacki ZPN). Widzów: 400.
Mikulenas zrobił swoje
Przed meczem trener Tadeusz Łapa uczulał swoich piłkarzy na Mikulenasa. Miał ku temu podstawy. Szkoleniowiec był w poprzedniej kolejce na meczu Wigier ze Zniczem i przekonał się, ile znaczy dla suwalskiej drużyny ten doświadczony zawodnik.
Wtedy co prawda bramki nie strzelił, ale był bardzo aktywny. Asystował przy golu Dawida Janelidze. W Lublinie było już inaczej. To właśnie gol Mikulenasa odebrał nadzieję Motorowi na udaną inaugurację rundy wiosennej.
Napastnik Wigier potwierdził, że mimo upływu lat wciąż jest w bardzo dobrej formie. A w przypadku lublinian znów dała o sobie znać zmora w postaci rzutów rożnych. Jesienią „żółto-biało-niebiescy” stracili dużo goli przy tych fragmentach gry.
Oby wiosną był to pierwszy i ostatni raz.
Ciekawostką sobotniego meczu był też fakt, że delegatem PZPN był Kazimierz Oleszek z Warszawy, były dziennikarz tygodnika „Piłka Nożna”, który często pełni też obecnie rolę delegata UEFA.