Motor rozegra w sobotę sparingowe spotkanie ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. Nie wiadomo jednak, kto poprowadzi lubelską drużynę. Na pewno nie będzie to Mirosław Kosowski, który od soboty przebywa na urlopie.
Tyle, że jeszcze wczoraj, sam zainteresowany nic o tym nie wiedział. – Nie rozmawiałem jeszcze z trenerem Baniakiem i nie wiem, jaką rolę miałbym pełnić w zespole. O poprowadzeniu chłopaków w meczu ze Świtem także pierwszy raz słyszę. Mam nadzieję, że jak najszybciej uda się porozmawiać z trenerem i wyjaśnić wszelkie kwestie – powiedział piłkarz.
W środę Motor dokonał pierwszego transferu. Zespół zasilił Marek Fundakowski, który do końca sezonu został wypożyczony z Korony Kielce.
– To dobrych ruch. Marek posiada spore umiejętności i na pewno będzie wzmocnieniem dla zespołu – podsumował Baniak. Na razie więcej transferów jednak nie będzie.
– W tej chwili priorytetem jest zatrzymanie kluczowych zawodników i zapewnienie im płynności finansowej – mówi były trener Warty Poznań.
– Do początku rundy pozostał zaledwie miesiąc, więc nie ma czasu na przeprowadzanie rewolucji kadrowej. Oczywiście, mam w swoim notesie nazwiska wielu zawodników, którzy mogliby wzmocnić drużynę, ale nie mogę ich ściągnąć, dopóki nie zobaczę gwarancji, że będą oni otrzymywać regularne wypłaty – dodaje.
Jednym z piłkarzy, który mógłby trafić do Motoru jest Kamil Stachyra z Górnika Łęczna. "Kapi” wróci do Lublina, jeśli nie załapie się do kadry "zielono-czarnych” na obóz we Wronkach. – Potwierdzam, Kamil znajduje się na mojej liście życzeń.
Są na niej także inni piłkarze związani z Lublinem, którzy prezentują odpowiedni poziom i pozostają obecnie bez pracy. Jeżeli uda się załatwić dla nich pieniądze, to moim zdaniem nawet nie tyle mogą, co mają wręcz obowiązek powrócić do Motoru. Zrobię wszystko, aby Lublin nie był pośmiewiskiem na piłkarskiej mapie Polski – kończy Baniak.