Piłkarze, działacze i kibice Motoru będą musieli uzbroić się w cierpliwość. Decyzja dotycząca gry lubelskiej drużyny w pierwszej lidze najprawdopodobniej zapadnie dopiero w przyszłym tygodniu. Do siedziby Polskiego Związku Piłki Nożnej jeszcze w czwartek dotarło odwołanie GKS Jastrzębie, który do tej pory nie otrzymał licencji na występy na zapleczu ekstraklasy.
W piątek z kolei na stadionie przy Al. Zygmuntowskich pojawili się przedstawiciele piłkarskiej centrali, którzy wizytowali obiekt Motoru.
– Znalazło się kilka uwag związanych ze stanem stadionu. Nie jest to jednak coś, z czym nie moglibyśmy sobie poradzić. Co to za niedociągnięcia? Chodzi konkretnie o wzmocnienie ogrodzenia od strony rzeki, a także uzupełnienie liczby krzesełek w sektorze dla vip-ów. Musimy jednak poczekać na dokładny protokół i zalecenia komisji. Zobaczymy, bo może pojawi się coś jeszcze – wyjaśnił dyrektor MOSiR Mariusz Szmit.
Mimo to działacze Motoru powoli zaczynają się już szykować do pierwszoligowych rozgrywek. Aby z powodzeniem grać na zapleczu ekstraklasy, niezbędne będą wzmocnienia składu i dlatego w Lublinie na testach pojawili się trzej zawodnicy z Ukrainy. Ponoć wszyscy mają za sobą grę w tamtejszej ekstraklasie. Dołączyli oni do swojego rodaka Antona Kowalewskiego, który cały czas trenuje z Motorem. Trener Mirosław Kosowski sprawdzi wszystkich graczy w niedzielnym sparingu ze Stalą Poniatowa, który rozpocznie się o godz. 17.