Handlujący na targowisku przy Ruskiej twierdzą, że lubelski rynek jest najtańszy w Polsce. Potwierdza to praktyka. Starsza kobieta, gdy dowiaduje się, że ziemniaki są po 70 groszy mówi: - Za drogo, kiedy będą tańsze?
Wymokła sałata. Ostatnią skrzynkę sałat (po 1 zł) z targowiska przy Ruskiej zabrał młody człowiek już o godz. 10. Może na potrzeby gastronomii, a może dla dalszego handlu.
Ogórki "do octu", na konserwowe; mniejsze, równe kosztują 1,80 zł, zwykłe na mizerię też już zdrożały - zamiast po 0,60 gr. sprzedawane są po 1,40 zł, kwaszeniaki Polan - 2 zł. Pomidory na zupę są po 1,40 zł, ładniejsze można kupić po 1,80 zł, a najbardziej wyszukane - malinowe kosztują 3 zł.
Jabłek po złotówce już nie ma. Najtańsze po 1,40 zł, a dorodniejsze po 2 zł. Kalafiory też już tylko po 2 zł. Nie poprawiła się cena papryki, choć dojrzewają krajowe plantacje. 5,50 zł to cena przeciętna, bez względu, czy to import, czy krajowa dostawa.
Pocieszająca jest taniość owoców południowych. Greckie nektarynki na wagę są po 5 zł, brzoskwinie - po 4,50 zł. W tej cenie można też kupić koszyczek owoców, co o tyle ryzykowne, że może się w nim znaleźć owoc obtłuczony, czy nadgniły. Za kilogram arbuza na rynku płaci się 2 zł, w sklepach są o połowę tańsze. Winogron z dopiskiem "bardzo słodki" ma cenę 6 zł.
Z polskich sadów na rynek trafia już węgierka (2,40 zł), ulena (1 zł). Pierwsze gruszki - lipcówki (1,60 zł) mają niewielkie powodzenie, bezskutecznie czekają na klientów także - ostatnie chyba - wiśnie sokowe (1,80 zł). A najmniej pożądanym towarem są kolby kukurydzy w wydaniu snobistycznym: zawinięte w folię, opatrzone metką -cena 1,20 zł.