Duża dawka emocji, pełny stadion i miejmy nadzieję wysoki poziom piłkarski. Jutro na stadionie w Łęcznej Górnik zagra z Motorem. Eksperci stawiają na gospodarzy, ale goście nie mają nic do stracenia.
Suma umiejętności przemawia za Górnikiem, ale w piłce zdarzają się różne sytuacje i nie zawsze faworyt sięga po wszystko. – Moim zdaniem wygra Górnik, ale skromnie i po bardzo ciężkim meczu. Dlaczego? Motor przegrywa, jednak minimalnym stosunkiem bramek. Gospodarze są zdecydowanie lepsi pod względem kadrowym, lecz będą mieli pod górkę – typuje związany przed laty z obydwoma klubami Waldemar Wiater.
Mimo oczywistego handicapu "zielono-czarnych” pomiędzy Górnikiem a Motorem przynajmniej w jednej kwestii można znaleźć wspólny mianownik – rozczarowanie.
Obie drużyny regularnie zawodzą oczekiwania swoich kibiców, i o ile w sytuacji Motoru o alibi nie trudno, to łęcznianom z czystym sumieniem można przyczepić nie jedną łatkę. Według przedsezonowych deklaracji Górnik miał bić się o ekstraklasę, a pomimo oczywistego potencjału błąka się smutnie w ogonie I-ligi.
Nie brakuje głosów, że taka dyspozycja łęcznian jest dokładnym odzwierciedleniem nieprzemyślanej polityki personalnej prowadzonej z dziwną konsekwencją od kilku lat.
– Często zmienia się trenerów, co pół roku połowę drużyny, tak nie zbuduje się zespołu – przyznaje Wiater. Pocieszające jest jednak, że odkąd szansę otrzymał Tadeusz Łapa, forma łęcznian drgnęła. Pozytywnie.
– Derby są zawsze derbami. W nich nie ma nigdy łatwych przeciwników. Zresztą, uważnie obserwując Motor można powiedzieć, że wykazują coraz lepszą dyspozycję, ale brakuje im wykończenia i szczęścia. To oczywiście ich zmartwienia, a nam nie brakuje własnych – mówi Tadeusz Łapa, trener Górnika, który w derbach będzie mógł już skorzystać z Radosława Bartoszewicza, Veljko Nikitovicia i prawdopodobnie Grzegorza Bronowickiego.
Zabraknie natomiast Piotra Karwana, Kamila Stachyry i Jakuba Wierzchowskiego.
– A ja chciałbym mieć takie kłopoty jak w Łęcznej, a dokładniej to chciałbym mieć tyle pieniędzy co oni. Dalej już byśmy sobie poradzili – odpowiada trener Motoru Mirosław Kosowski.
W lubelskiej ekipie mecz w Łęcznej nie wywołuje przyspieszonego bicia serca. – Przygotowujemy się spokojnie, jak do każdego spotkania. Nie mamy też problemów kadrowych. Wyjdziemy na boisko i zagramy o zwycięstwo – mówi szkoleniowiec "żółto-niebieskich”.