Obecnie w skwerku rośnie 58 drzew. Rewitalizacja zakłada ich wycięcie. Z planów wynika, że posadzony zostanie jeden buk i pięć brzózek. Stanie tam też 39 gazonów z betonu architektonicznego z klonami, grabami i innymi roślinami ozdobnymi. (fot. mat. prasowe)
Koncepcja rewitalizacji placu Wolności oburza okolicznych mieszkańców. – Są tu stare drzewa, a to wszystko ma być wyrwane z korzeniami. A w to miejsce położona betonowa płyta. Dlaczego? – pytają.
O sprawie poinformowali nas mieszkańcy domów położonych przy placu Wolności.
– Teraz jest tu skwerek, na którym rosną stare drzewa, m.in. lipy czy kasztany. Wystarczyłoby je ładnie uformować, nadać im kształt. Tyle mówi się teraz o ekologii – uważa jedna z mieszkanek. – Tymczasem na początku kwietnia dowiedzieliśmy się z lokalnej prasy, że ma to zniknąć. W to miejsce ma być położona betonowa płyta i jakieś gazony – dodaje kobieta.
Na tym żale mieszkańców się nie kończą.
– Ma tu powstać parking bezpośrednio przy naszych domach. Tu będzie ciągły ruch– twierdzą mieszkańcy. – A nam już i tak wystarczy że mamy smród z pobliskiej mleczarni – skarżą się ludzie.
Rewitalizacja placu Wolności zakłada że zamiast trawy i alejek, powierzchnię pokryją płyty betonowe i kostka imitująca naturalny kamień. Dotychczasową fontannę zastąpi inna, strumieniowa z 48 dyszami. Obecnie w skwerku rośnie 58 drzew. Rewitalizacja zakłada ich wycięcie.
Z planów wynika, że posadzony zostanie jeden buk i pięć brzózek. Stanie tam też 39 gazonów z betonu architektonicznego z klonami, grabami i innymi roślinami ozdobnymi. Natomiast część skweru wzdłuż ul. Strażackiej jest przeznaczona na parking dla dziesięciu samochodów.
– Wszelkie prace są wykonywane pod nadzorem konserwatora zabytków. Nie zgadzaliśmy się z koncepcją że plac miałby być "goły". Ale konserwator wychodził ż założenia że należy przywrócić historyczną funkcję tego terenu, a tam nigdy drzew nie było – tłumaczy Paweł Kędracki (PiS) burmistrz Parczewa.
– Została wybrana koncepcja w której kilka drzew będzie tam rosło – zaznacza burmistrz.
Podkreśla też, że projekt był wielokrotnie konsultowany na forum publicznym, a ogłoszenia były nawet w kościołach. – Cały proces rewitalizacji trwa co najmniej 10 lat– dodaje Kędracki. Burmistrz tłumaczy też, że parking musi tam być. – Bo są tam punkty z działalnością gospodarczą, dlatego jakoś trzeba dostarczać towary.
Urzędnicy tłumacza, że plac zdobędzie też nowe funkcje.
– W okresie letnim będzie można rozłożyć parasole i otworzyć ogródki– wymienia Kędracki.
Teren będzie też monitorowany. – Do tej pory było to miejsce schadzek i picia alkoholu. Fontanna była dewastowana. Wiele osób protestowało. Po rewitalizacji będzie bezpieczniej. Ale wszystkim nie jesteśmy w stanie dogodzić – podsumowuje burmistrz Parczewa.
Koszt rewitalizacji placu to 6,2 mln zł. Prace mają się zakończyć do końca tego roku.