Od kilku dni górki w parku Radziwiłłowskim przeżywają oblężenie. To tutaj najlepiej zjeżdża się na sankach. A śniegu póki co, nie brakuje. Jednak urzędnicy przypominają, że nie wszędzie można szaleć na sankach.
W kilku miejscach można natknąć się na nowe tabliczki zakazujące zjeżdżania. – Ciągle tylko zakazy i nakazy. Kiedyś wszyscy jeździli na wszystkim i było dobrze. To, gdzie można, a gdzie jest zakaz? – pyta nas internauta.
– Starsza część założenia, od strony ul. Zamkowej, gdzie znajdują się "górki", to miejsce, gdzie tradycyjnie zjeżdża się na sankach i zapraszamy do korzystania z uroków zimy w tej części parku – mówi Gabriela Kuc-Stefaniuk, rzeczniczka magistratu.
Tabliczki z zakazem pojawiły się na nowych, odtworzonych niedawno w ramach unijnego projektu, fortyfikacjach. Przypomnijmy, że wycięto nawet część drzew, aby można było usypać te okalające kiedyś nieistniejący już pałac, wały. – I na tych odtworzonych fortyfikacjach, od strony szyi muzeum, wzdłuż ulicy Warszawskiej zjeżdżać nie wolno – podkreśla rzeczniczka.
Okazuje się, że niektórzy jednak próbowali już w grudniu. – Widoczne były zniszczenia. Sygnalizowali to m.in. mieszkańcy – przyznaje Kuc-Stefaniuk, przypominając że to „fortyfikacje staroholenderskie, które są cechą charakterystyczną zespołu i wyróżnikiem Białej Podlaskiej”. – Są unikatowe w skali Polski, a także i Europy. Trzeba chronić to nasze, wspólne przecież, dziedzictwo. W starszej części założenia jest naprawdę dużo miejsca, gdzie można oddać się rekreacji – podkreślają urzędnicy.
Obecnie, Straż Miejska regularnie patroluje ten teren, bo wraz z zimowym szaleństwem, kierowcy łamią zakazy wjazdu do parku. – Straż kieruje takich kierowców na parking od strony bramy koszarskiej – tłumaczy rzeczniczka.
W parku trwają jeszcze prace przy rekonstrukcji kolejnych fortyfikacji. Ma to związek z kontynuacją unijnego projektu. Samorządowi udało się pozyskać dodatkowe pieniądze na ten cel – 4,5 mln zł.