Czego może nauczyć nasze dzieci taki młody człowiek bez jakiegokolwiek przygotowania? Nie umie sobie poradzić z uczniami. Krzyczy na dzieci i wymaga dyscypliny jak od dorosłych - zaalarmowała nas jedna z matek.
19 letni Ernest Szmulik przed rokiem jeszcze był uczniem liceum handlowego a od września uczy dzieci w Zespole Szkół im. Komisji Edukacji Narodowej w Hucie Dąbrowie.
Jak wyjaśnia pełniąca obowiązki dyrektora Teresa Sudowska, do zatrudnienia Ernesta zmusił szkołę brak anglisty. - Studenci anglistyki uczą, jak studiują i nie mogą znaleźć lepszej pracy. Po uzyskaniu dyplomów, w szkole już się raczej nie pojawiają - mówi Teresa Sudowska.
- Z obcokrajowcami też nie można wiązać się na długo. Pracował u nas Ukrainiec, Dima, doskonały nauczyciel. Ale dostał lepiej płatną pracę w Krakowie i wyjechał. Później przez pół roku angielskiego uczył jeszcze ktoś inny. Na początku września do tej pracy nie było chętnego. W końcu zgłosił się Ernest. Znamy go, bo to nasz absolwent. Powiedział, że zdawał maturę z angielskiego i chciałby w naszej szkole uczyć. Przyniósł dokumenty. Po naradzie z innymi pedagogami podjęłam decyzję, by go zatrudnić na próbę - tłumaczy dyrektor Sudowska. Podkreśla, że szkoła wciąż szuka nauczyciela z pełnymi kwalifikacjami.
Rodzice nie ufają niedoświadczonemu pedagogowi. - Czego ten anglista - licealista może nauczyć? Obawiam się, że mój chłopak skończy szkołę i nie będzie znał w ogóle języka obcego -podkreśla inna zatroskana matka. Nie zgadza się, aby w gazecie pojawiło się jej nazwisko.
- Ernest rzeczywiście nie ma kwalifikacji pedagogicznych i uprawnień do nauki języka obcego, ale kontrolujemy niemalże każdą jego lekcję i możemy zaświadczyć, że radzi sobie dobrze. Już podjął starania, aby zdobyć odpowiedni certyfikat uprawniający go do nauczania - zapewnia Teresa Sudowska. Młody nauczyciel cieszy się w szkole dobrą opinią. Prowadzi zajęcia w klasach od czwartej do szóstej. Ma 18 godzin tygodniowo. Poza lekcjami angielskiego chętnie udziela się społecznie na rzecz szkoły.
- Zawsze chciałem uczyć. Obserwowałem swoich nauczycieli z liceum i zapamiętywałem stosowane przez nich różne metody. Teraz też czerpię z dobrych wzorców. Konspekty lekcji piszę pod okiem anglistki z gimnazjum. Nie znajduję w swoim postępowaniu podstaw, by zasługiwać na złe oceny ze strony rodziców. Zresztą żaden rodzic nie zgłaszał do mnie konkretnych uwag - mówi Ernest.