Andrzej Juszczyk z Zalutynia (pow. bialski) złożył w policji skargę na byłego wicemarszałka województwa podlaskiego Krzysztofa Tołwińskiego.
- Skusiła mnie oferta, którą znalazłem w prasie. Umówiłem się z marszałkiem, że dostanę 1200 zł miesięcznie. Za jeden miesiąc dał mi 800 zł. Innym razem 350 zł. I tyle - opowiada Juszczyk. - A harowałem tam na czarno nawet w święta. Jak kończyłem obrządek w gospodarstwie, wypędzano mnie do wyrzucania gnoju z obory. Żebym się nie nudził.
W niedzielę doszło do awantury. - Pan Tołwiński powiedział, abym wypełniał polecenia jego znajomego. Odmówiłem. Wtedy szef rzucił się na mnie. Bił mnie pięściami po twarzy i dusił. Rzucił na koniec 100 zł. Miałem rozcięty język. Dotąd boli mnie głowa i szyja - Juszczyk pokazuje zadrapania na szyi. I opowiada, że znajomy zarządcy przed północą wywiózł go do Korycina i tam zostawił. - Próbowałem dodzwonić się do podlaskiej policji i już wtedy złożyć skargę. Ale powiedzieli, że w nocy nie będzie interwencji, bo nikt nie wpuści policjantów na prywatną posesję.
Matka pobitego opowiada, że w poniedziałek rano pojechała z mężem na Podlasie po syna. - Znaleźliśmy go w Siemiatyczach. Był pokrwawiony. Postanowiliśmy zgłosić tę sprawę policji - mówi Teresa Juszczyk. We wtorek chciała powiadomić bialską policję o pobiciu syna. Policjanci skierowali go na obdukcję. Kiedy mężczyzna dowiedział się, że ma zapłacić za badanie lekarskie, zrezygnował, bo nie ma pieniędzy.
Skontaktowaliśmy się z policją. - Jeśli pobity zgłosi się do nas, nawet bez obdukcji, podejmiemy czynności w tej sprawie - zapewnił wczoraj Cezary Grochowski, rzecznik bialskiej komendy. W tej sytuacji Juszczyk ma się dziś zgłosić na policję. Jego matka zapowiada też wynajęcie adwokata, który ma się zająć sprawą.
O komentarz poprosiliśmy Krzysztofa Tołwińskiego. Przyznał, że Andrzej Juszczyk pracował u niego w gospodarstwie. - Ja go nie pobiłem. Ten człowiek nadużywał alkoholu. Sporo strat narobił. Nie mogłem trzymać pracownika, który mi psuje opinię. Dostał wszystkie pieniądze, na jakie zasłużył. Nie był rejestrowany oficjalnie, bo nie pracował u mnie ciągle. Wyjeżdżał nieraz nawet na ponad tydzień.
Tołwiński był wicemarszałkiem podlaskiego sejmiku w poprzedniej kadencji. Reprezentował wtedy PSL. W niedzielę na Podlasiu odbywały się powtórzone wybory do sejmiku. Tołwiński wystartował z poparciem PiS. Bez powodzenia.