- Prowadzimy intensywne poszukiwania zaginion
Dwudziestoośmioletni terespolanin Dariusz N. cieszył się zaufaniem właścicieli podlaskich kantorów. Często bywało tak, iż pobierał pewną ilość pieniędzy, by w umówionym terminie dostarczyć wymienioną walutę. Pod koniec października wszelki ślad po nim zaginął. Ludzie snują domysły i podejrzenia.
Dariusz N. był dla zleceniodawców osobą wiarygodną, tym bardziej, iż dobrze znał wykonywaną przez siebie pracę - sam prowadził kiedyś kantor. Poza tym, jak twierdzi jeden z właścicieli kantorów, pieniądze, które im dostarczał były pewnego pochodzenia, no i zawsze docierały w terminie.
Ten zgodny układ trwał do 24 października. Tego dnia rano Dariusz N. wyjechał z Terespola do Białej Podlaskiej celem wymiany waluty i... zaginął. Dzień wcześniej pobrał z trzech kantorów znaczną sumę pieniędzy. W jednym z nich, jak podaje właściciel, zaginiony zjawił się dzień wcześniej około godziny dwudziestej i obiecał, iż wymienioną walutę dostarczy następnego dnia rano. - Ponieważ nie zjawił się na umówioną godzinę, próbowaliśmy skontaktować się z nim dzwoniąc na telefon komórkowy. Niestety już nie odbierał. W ten sposób zostaliśmy pozbawieni niemalże dorobku naszego życia - mówi właściciel jednego z kantorów.
Rodzina nie ma pojęcia co mogło się stać z Dariuszem. Niebawem po jego zagadkowym zniknięciu żona zgłosiła zaginięcie męża. Właściciele kantorów natomiast wyłudzenie przez niego ponad 100 tysięcy złotych. - Jak dotąd nie udało się nam ustalić ewentualnego miejsca pobytu zaginionego. Został natomiast znaleziony i zabezpieczony jego samochód, który był zaparkowany w pobliżu dworca PKP w Białej Podlaskiej - mówi Zbigniew Lisiecki, rzecznik prasowy policji w Białej Podlaskiej. Dodaje - Trudno obecnie ustosunkować się do tej sprawy, gdyż wciąż zgłaszają się nowi poszkodowani, a postępowanie jest w toku. Mogę tylko zapewnić, iż na tym etapie dochodzenia bierzemy pod uwagę każdą ewentualność, włącznie z tym, iż zaginiony sam stał się czyjąś ofiarą.
Takiej możliwości zdają się nie uwzględniać właściciele kantorów, rozżaleni stratą znacznej ilości pieniędzy. - Jego rodzina umywa od całej sprawy ręce. Natomiast w czasie ostatniej rozmowy żona Darka powiedziała mi, iż podobno stwierdził, że na naszych pieniądzach robi "kasę” - żali się jedna z poszkodowanych osób.
Trudno się domyślać co miałyby znaczyć te rzekomo wypowiedziane słowa. Prawdę zna jak na razie tylko jedna osoba - Dariusz N. Z każdym dniem poszerza się krąg zainteresowanych jego odnalezieniem. Do poszukiwania zaangażowano także Agencję Detektywistyczną "Wschód” Zenona Zieniuka, która niezależnie od policji prowadzi własne dochodzenie. Jest więc nadzieja, że to kosztowne zniknięcie nie będzie trwało już zbyt długo.•
*Imię i pierwsza litera nazwiska poszukiwanego zostały zmienione