Dziesiątki martwych szczupaków, płoci, okoni i leszczy płyną na wierzchu rozlewiska Zielawy. Ale poprzedniego dnia było ich przy brzegu jeszcze więcej. Ktoś musiał zebrać te największe z ryb.
- Nie wierzę, że to tylko gnijące rośliny z zalanych łąk powodują takie masowe śniecie ryb. Pewnie wypuszczono szamba albo jakiś olej do rzeki. Krowy nie chcą wcale pić tej wody - zauważa Zenon Korneluk, mieszkaniec Perkowic i podnosi martwego szczupaka. Następnie z obrzydzeniem odrzuca go do wody.
Henryk Nędziak, zastępca komendanta bialskiej Straży Miejskiej, potwierdza, że słyszał o połowach śniętych lub zdychających ryb i spożywaniu ich. - Dotarły do nas takie informacje. Tymczasem kiedy woda cuchnie, to jedzenie takich ryb nie jest tylko kwestią smakową i estetyczną - zauważa wicekomendant.
Z apelem o unikanie kąpieli w Krznie wystąpili w środę Andrzej Czapski, bialski prezydent i Zofia Badach, powiatowy inspektor sanitarny w Białej Podlaskiej. Służby sanitarne ostrzegają też przed odławianiem śniętych ryb z zanieczyszczonych rzek.
Dariusz Karmasz, prezes Zarządu Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Białej Podlaskiej, przyznaje, że sytuacja w rzekach jest bardzo zła.
Badania wody pobranej z Krzyny na moście w Styrzyńcu pod Białą Podlaską wykazały, że wcale nie ma w niej tlenu. W Neplach zaś było zaledwie 0,2 proc tlenu. - Jest klęska i nie można temu zapobiec - mówi prezes i dodaje, że zdecydowanie odradza jedzenie takich ryb. To może się, skończyć źle - ostrzega.
Edward Dec, kierownik bialskiej Delegatury Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska, potwierdza, że codzienne badania próbek wody wykazują brak tlenu. A na powierzchni pływa maź powstała z rozkładu substancji organicznych.
- Padłe ryby powinny być zebrane przez służby komunalne miast i gmin. Następnie trzeba poddać je utylizacji. Sygnalizowałem taką potrzebę samorządom - informuje Dec.