Bóg panią skarał od wewnątrz! Wynocha stąd! - usłyszała pani Bogumiła od ekspedientki w sklepie mięsnym "Wierzejki"
- Spytałam ekspedientkę, czy mogę kupić za bony - opowiada pani Bogumiła. - Wtedy usłyszałam: "Oszalała pani, sprzedajemy tylko za złotówki!” Potem posypały się aluzje o moim kapeluszu. A gdy poprosiłam o wybranie lepszego kawałka mięsa, ekspedientka kazała mi się wynosić.
Zdruzgotana kobieta dodaje, że już nie pierwszy raz tak potraktowano ją w tym sklepie. Dlatego poszła ze skargą do inspekcji handlowej. Zofia Kochnio, dyrektor bialskiej Delegatury Inspektoratu Inspekcji Handlowej, potwierdza, że przyjęła skargę od pani Bogumiły. - Żaliła się na niekulturalną obsługę w sklepie mięsnym "Wierzejki”. W najbliższym czasie przeprowadzimy tam kontrolę - zapewnia dyrektor Kochnio.
Co o incydencie mówi Beata Greczuk, kierowniczka sklepu "Wierzejki”? - Była u nas taka jąkata. Ona dokucza w każdym sklepie. Jest arogancka. Obraża ludzi. Jest nie do wytrzymania. Poza tym, to nie ja powiedziałam, aby wyszła ze sklepu - bagatelizuje Greczuk.
Innego zdania jest Zbigniew Czyżewski, dyrektor marketingu Zakładu Mięsnego "Wierzejki” w Trzebieszowie, do którego należy sklep w Białej Podlaskiej. - Nieładnie zachowała się sprzedawczyni. Klientce należą się jakieś przeprosiny. Załatwimy tę sprawę - obiecuje.
Tadeusz Zarębski, prezes Zarządu Głównego Polskiego Stowarzyszenia Ludzi Cierpiących na Padaczkę w Białymstoku przyznaje, że część społeczeństwa nie toleruje osób jąkających się, posiadających trudności z wymową lub napadami padaczkowymi. - Niestety, nie tylko w sklepie mięsnym, ale także w urzędzie, czy nawet w sądzie spotykamy się z dyskryminacją wobec osób cierpiących na padaczkę. Nawet lekarze traktują z dystansem naszych podopiecznych. Trudno chorym znaleźć jakąkolwiek pracę. Jest źle - uskarża się prezes Zarębski.