Groźny pożar wybuchł w niedzielę wieczorem przy ul. Międzyrzeckiej. Strażaków zaalarmowano o godz. 19.55
Ogień szalał już na poddaszu budynku handlowego.
- Wyglądało to bardzo źle - ocenia mł. brygadier Tomasz Majewski, zastępca komendanta Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Łukowie. - Płonęło poddasze o powierzchni 2 tysięcy metrów kwadratowych! Tak duży pożar wymagał od nas bardzo dobrej organizacji akcji gaśniczej. Tym bardziej że już prawie 70 procent dachu było w ogniu. Płomienie szybko obejmowały kolejne połacie dachu.
Dojeżdżały kolejne wozy strażackie. Pojawiło się aż 13 zastępów z miasta i powiatu, w sumie 36 strażaków.
- Ruszyliśmy z wieloma prądami wody - relacjonuje Majewski. - Chodziło nam o to, aby pożar nie przeszedł przez strop do salonów meblowego i ze sprzętem AGD-RTV. Ewakuowaliśmy też sprzęt komputerowy i inne mienie biura rachunkowego.
Akcja gaśnicza trwała ponad cztery godziny. Strażacy nie dopuścili ognia do części sklepowej. Meble i sprzęt AGD-RTV ocalały.
- Obroniliśmy też sąsiedni market. Wartość uratowanego mienia wynosi prawie 1,3 miliona złotych. Ale najważniejsze, że nikt z ludzi nie odniósł obrażeń - kończy brygadier Majewski.
Według strażaków, trudno na razie jednoznacznie wskazać przyczynę pożaru. Być może doszło do zwarcia instalacji elektrycznej, na co wskazywałoby to, że ogień objął najpierw jedną ze ścian. Nie można też wykluczyć, że przyczyna była zewnętrzna.
Pan Paweł, obserwujący pożar i akcję gaśniczą, twierdzi, że ludzie wskazywali na winę dzieci, które miały rozpalić ognisko ze śmieci koło sklepu.
- Widziałam, jak uciekały! - przekonywała jedna z łukowianek. - Na szczęście, to nie tylko nasze dzieciaki - mówiła w tłumie inna kobieta.
Podinspektor Andrzej Biernacki, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Łukowie, potwierdził nam, że z pierwszych ustaleń wynika, iż ogień przeniósł się na budynek od palących się śmieci.
- Badamy czy przypadkowo ktoś je podpalił, czy też ktoś nie chciał wywozić odpadów na składowisko. Nie wiemy też dokładnie, jakie są straty. Przesłuchujemy świadków - mówi oficer.
Strażacy oszacowali wstępnie szkody, jakie wyrządził ogień, na 200 tys. zł. Poszkodowani byli ubiezpieczeni.