Jest pierwszy akt oskarżenia, dotyczący stadniny w Janowie Podlaskim. Przed sądem stanie Grzegorz M. – były dyrektor z Agencji Nieruchomości Rolnych. Miał zatajać niekorzystne informacje, związane z organizacją Dni Konia Arabskiego.
Akt oskarżenia przeciwko Grzegorzowi M. trafił do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia. – Dotyczy niedopełnienia obowiązków w zakresie dokumentowania czynności pokontrolnych i działania przez to na szkodę interesu publicznego – wyjaśnia Waldemar Moncarzewski, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Lublinie, która bada działalność janowskiej stadniny.
Grzegorz M. był dyrektorem biura nadzoru właścicielskiego w ANR. W latach 2012 i 2013 kontrolerzy agencji dwa razy przyglądali się umowom o organizację Dni Konia Arabskiego, zawartym przez janowską stadninę. Według prokuratury, dopatrzyli się w nim szeregu niekorzystnych zapisów. Chodziło m.in. o kwestie ekonomiczne. Grzegorz M. miał polecić swoim podwładnym by usunęli z dokumentacji pokontrolnej krytyczne oceny umów.
– W przeciwnym razie sprawa zyskałaby dalszy bieg. Negatywne uwagi musiałby zostać przekazane do stadniny jako zalecenia pokontrolne – wyjaśnia prokurator Moncarzewski.
Według śledczych, ukrywając niekorzystne informacje, dyrektor naraził stadninę na potencjalne straty. – Ich wysokość nadal jest analizowana – dodaje prokurator Moncarzewski.
Grzegorz M. nie przyznał się do zarzutów i odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu do trzech lat więzienia. Akt oskarżenia przeciwko byłemu dyrektorowi zamyka wątek śledztwa, dotyczący nadzoru właścicielskiego nad stadniną.
Prokuratura nadal bada sprawę śmierci trzech cennych klaczy z Janowa Podlaskiego. Szef resortu rolnictwa sugerował, że zwierzęta mogły zostać otrute. Biegli już raz wykluczyli taką możliwość. Po przejęciu sprawy przez Prokuraturę Regionalną w Lublinie, przeprowadzono jednak ponowne ekspertyzy. Wyniki były identyczne.
Specjaliści ocenili, że wszystkie trzy klacze miały fachową opiekę. Wykluczono by do zgonów doszło z przyczyn żywieniowych, toksykologicznych lub mechanicznych. Przyczyną śmierci okazał się skręt jelit, który jak podkreślili biegli nie może zostać sztucznie wywołany. Można się więc spodziewać, że ten wątek śledztwa zostanie niebawem zamknięty.
Prokurator nadal jednak bada przebieg tegorocznej aukcji koni Pride of Poland. Chodzi o podwójną licytację klaczy Emira, która miała być gwiazdą aukcji. W pierwszej licytacji sprzedano ją za 550 tys. euro, ale nie ujawniono kupca. Później miało dojść do zakulisowych prób kolejnej sprzedaży za niespełna połowę tej ceny. Ostatecznie, klacz raz jeszcze trafiła na aukcję. Została sprzedana za 225 tys. euro. Śledczy sprawdzają, czy nie doszło tu do zaniedbań ze strony organizatorów aukcji. Stadnina mogła zostać przez to narażona na straty finansowe.