Trzykrotnie tańszy od tego w butlach miał popłynąć do mieszkań parczewian już wiosną przyszłego roku. Tak obiecywał burmistrz. Gaz będzie, ale wyłącznie dla parczewskiej huty szkła.
Mieszkańcy Parczewa są rozczarowani. – Osiem lat temu mówiono, że doprowadzenie gazu do naszych mieszkań to kwestia kilku miesięcy – mówi Janina Z. – Liczyłam,
że sporo oszczędzę, bo mam liczną rodzinę i zużywamy sporo gazu. I czekamy tak do dzisiaj.
Tymczasem dla władz miasta i starostwa nie mieszkańcy są ważni, a to, kto zaliczy inwestycję do swoich sukcesów. Obaj panowie nie dopuszczają do siebie myśli,
że inwestycję może pilotować ten drugi. Burmistrz twierdzi, że doprowadzenie gazu do miasta,
to tylko i wyłącznie jego zasługa.
– Ja się tym zająłem, prowadziłem rozmowy i nie kryję, że to moja zasługa. Starosta ma tylko wydać decyzję zatwierdzającą pozwolenie na budowę – tłumaczy burmistrz.
Waldemar Wezgraj, starosta powiatu parczewskiego, twierdzi,
że to jego inwestycja. On zarządza terenem powiatu i nie dopuszcza do siebie myśli, że inwestycję może pilotować burmistrz.
– Rury z gazem będą prowadzone drogami powiatowymi i to starostwo wydaje zezwolenie na ich lokalizację – odpiera zarzuty starosta.– Nie wiadomo, dlaczego burmistrz twierdzi, że ta inwestycja, to jego zasługa. Niech robi to, co do niego należy.