Marek G., do niedawna czołowy działacz PiS w powiecie łosickim, został skazany na półtora roku więzienia za kradzież ciągnika i posiadanie narkotyków. Ale to jego niejedyne problemy z prawem, bo prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie oszustw w obrocie zbożem i to rodzinna firma Marka G. miała nie płacić rolnikom.
Jego kariera zapowiadała się obiecująco. Po wyborach samorządowych w 2018 roku został przewodniczącym rady powiatu w Łosicach (województwo mazowieckie). A gdy rok później w wyborach parlamentarnych walczył, choć bezskutecznie, o mandat posła z listy PiS, chwalili go wiceminister zdrowia, Waldemar Kraska i poseł PiS, Krzysztof Tchórzewski. Ale jej kres położyła zuchwała kradzież ciągnika i maszyny rolniczej w 2021 roku z gospodarstwa w Cieleśnicy (powiat bialski). Prokuratura oskarżyła go wówczas również o posiadanie narkotyków. Marek G. przyznał się wtedy do winy. Szybko potem, zrezygnował z funkcji przewodniczącego rady powiatu i z członkostwa w partii.
W listopadzie ubiegłego roku ruszył proces w tej sprawie. Oskarżony tłumaczył przed sądem, że zepsuł mu się siewnik i mechanik doradził wymianę sterownika z podobnej maszyny. Wtedy miał sobie przypomnieć, że widział taką w Cieleśnicy. „Wpadł mi do głowy najgłupszy pomysł, jaki mógłby mi wpaść, czyli żeby go ukraść” – zeznawał w sądzie.
Namówił kolegę Patryka H. do pomocy. Ale nocą trudno było im wymontować urządzenie, więc postanowili odjechać stamtąd ciągnikiem razem z doczepionym agregatem. Potem ukryli maszyny w zaroślach i wymontowali z siewnika potrzebny element. Ale o sprawie zrobiło się głośno i policja szybko ich zatrzymała.
24 kwietnia Sąd Okręgowy w Lublinie uznał Marka G. za winnego kradzieży ciągnika i siewnika o wartości blisko pół miliona złotych. Na sucho nie uszło mu też posiadanie 7 gramów mefedronu. Sędzia Marcelina Kasprowicz skazała byłego działacza PiS na półtora roku więzienia, wymierzyła mu też 30 tys. zł grzywny i skierowała na terapię uzależnień do specjalistycznego ośrodka. Wyrok nie jest prawomocny.
Na tym jednak nie kończą się problemy z prawem byłego samorządowca. Prokuratura Okręgowa w Siedlcach wszczęła bowiem śledztwo w sprawie oszustw w obrocie zbożem. To firma należąca do żony Marka G., Agriteam z Łosic miała skupować towar, ale większość z klientów do tej pory nie doczekała się pieniędzy.
– Chodzi o doprowadzenie licznych pokrzywdzonych do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w postaci zboża o różnym asortymencie, poprzez wprowadzenie w błąd co do zamiaru wywiązania się ze zobowiązań wynikających z umów kupna tegoż mienia – mówi prokurator Krystyna Gołąbek, rzeczniczka siedleckiej prokuratury.
Śledztwo zainicjowano po zawiadomieniu od jednego z oszukanych klientów. – Z tego relacji wynikało, iż nie otrzymał on zapłaty za zboże sprzedane podmiotowi Agriteam –precyzuje pani prokurator.
Na ten moment, śledczy dotarli do ponad 30 poszkodowanych, m.in. z województwa lubelskiego, ale również do większych kontrahentów z Ukrainy.
– Wartość mienia, co do którego istnieje podejrzenie, że zostało w oszukańczy sposób wyłudzone, wynosi ok. 1,5 mln zł–dodaje Gołąbek.
Na razie, nikomu nie postawiono zarzutów. A liczba oszukanych rolników może być dłuższa. Zapytany przez Onet, Marek G. zapewniał, że rodzinna firma nie uchyla się od zapłaty za zboże, a nieuregulowanie należności wynika z "trudnej sytuacji” w jakiej znalazł się jego biznes.