Miało być mistrzostwo sportowe, a pojawiły się problemy wychowawcze i patologie.
Uczniowie z bialskich klas sportowych tworzą najlepsze w województwie drużyny piłkarskie, zarówno gimnazjalne, jak i juniorskie. W tle jednak pojawia się patologia pod postacią "hodowli” najmłodszych strzelców bramek. Problem dostrzegły władze miasta, które postanowiły od tego roku skończyć z klasami sportowymi w podległych im szkołach.
Anna Żytkowska, zastępca naczelnika Wydziału Edukacji Urzędu Miasta, poinformowała nas, że takie klasy będą powoli likwidowane. - Wkradły się do nich problemy wychowawcze. Łączenie klubów ze szkołami nie było dobrym rozwiązaniem. Uczniowie, którzy mieli w sumie 9-10 godzin zajęć każdego dnia nie mieli czasu na wypoczynek, a często nawet na obiad. To patologia - ocenia Żytkowska i dodaje: W bialskich szkołach nie będzie już naboru do klas sportowych. Jedynie kilka nowych oddziałów będzie mieć rozszerzony zakres zajęć z wychowania fizycznego do 7 godzin tygodniowo.
Franciszek Korniluk, ojciec Dominika kończącego właśnie gimnazjum, przy którym działa klub sportowy TOP54, wielokrotnie wytykał kierownictwu szkoły błędy wychowawcze.
- Podczas meczów piłkarskich osoby dorosłe reprezentujące klub wyrażały się wulgarnie przy młodych piłkarzach, co nie było wychowawcze - mówi Korniluk. - Zażądałem, żeby takie rzeczy ukrócić. Byłem nieustępliwy, więc mojego syna spotkały szykany.
Korniluk twierdzi, że szykany wobec Dominika to m.in. posadzenie chłopaka na ławce rezerwowych, a w końcu usunięcie z klubu, co oznajmiono publicznie na szkolnej tablicy ogłoszeń. - Bałem się, że syn nie ukończy gimnazjum - mówi. O sprawie powiadomił kuratorium.
Anna Filipiuk, dyrektor Publicznego Gimnazjum nr 4 im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, nie zgadza się z zarzutem, że Dominik był szykanowany. - Nie było piętnowania chłopca. Mieliśmy jednak z nim wiele problemów. Podobnie jak z całą jego klasą. Mamy to udokumentowane - podkreśla.
Radny Henryk Grodecki, zarazem członek zarządu TOP 54, przyznaje, że sam kilkakrotnie interweniował, gdy trenerzy lub działacze klubu przeklinali na meczach. Potwierdza, iż interweniował też Korniluk, ale nikt za to nie prześladował jego syna. - Dominik nie był traktowany gorzej niż inni uczniowie. Ale przez trzy lata gimnazjum otrzymał kilka nagan, m.in. za pornograficzny rysunek (ojciec Dominika utrzymuje, że rysunek był "żartobliwy” - dop. red.). Trener nie widział go w drużynie. Miał do tego prawo - zaznacza.
- Nie będę mile wspominać swojego gimnazjum - nie ukrywa Dominik. - Odchodzę stamtąd bez smutku. Byłem wiele razy "dołowany”, ale nie załamałem się.
Niedawno chłopak przeszedł trudne testy w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Zabrzu. Został wybrany do 24-osobowej klasy spośród 140 kandydatów