Światło wyłączane o godz. 22 i kąpiel raz w tygodniu. To codzienność studentów bialskich uczelni mieszkających na stancjach.
Problemem są warunki, jakie studentom stawiają właściciele lokali oraz sukcesywne podnoszenie cen wynajmowanych mieszkań i pokoi. Zdarzają się również sytuacje bardzo nietypowe.
– Do drzwi mieszkania zapukał komornik. Powiedział, że właściciel naszej stancji jest winien jednemu z banków 1000 złotych. Polecił, aby wszyscy lokatorzy od tej pory płacili jemu – opowiada Paweł, student III roku zarządzania i marketingu. – 250 zł od osoby.
W Białej Podlaskiej brakuje akademików. Może się nimi pochwalić tylko bialski Zamiejscowy Wydział Wychowania Fizycznego. Natomiast studenci Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. Papieża Jana Pawła II z niecierpliwością czekają na budowę pierwszego domu akademickiego.
– Uczelnia stara się pomagać studentom. Część z nich korzysta z bursy szkolnej, pozostali wynajmują pokoje i mieszkania. Prawdopodobnie za rok powstanie akademik, który rozwiąże problemy wielu naszych uczniów. Na razie w znalezieniu zakwaterowania pomaga Biuro Karier – mówi Sylwia Koczorowska z Działu Promocji i Rozwoju Uczelni PWSZ.
Bialskie Kolegium Licencjackie UMCS też nie posiada akademika i nie zamierza go budować.
– Ponad dwudziestu naszych studentów korzysta z bursy, z którą uczelnia ma podpisaną umowę, pozostali mieszkają na stancjach. Nie dotarła do mnie informacja o jakichkolwiek problemach mieszkaniowych – mówi Tadeusz Pawelec, dyrektor kolegium.
Za samodzielną stancję w bloku trzeba zapłacić minimum 200 złotych od osoby. Do tego dochodzą opłaty za gaz, wodę i prąd. Studenci wynajmują mieszkania w blokach lub pokoje w domach jednorodzinnych. Ci, których nie stać ich na takie luksusy, mieszkają z właścicielami.
– Współczuję koleżance. Mieszka ze starszą panią. Nie może się kąpać na stancji. Światło musi wyłączyć do 22-ej, bo prąd jest drogi. I jak tu się uczyć? – pyta Robert, student III roku. Rozmówcy boją się podawać nazwisk. Za szczerość może grozić eksmisja.