Za kilka miesięcy mieli wprowadzić się do nowego domu. Jednak ktoś podpalił dorobek ich życia. Teraz rodzina Kulików z Międzyrzeca Podlaskiego za wszelką cenę chce dowiedzieć się, kto im to zrobił i dlaczego.
Budynek spłonął niemal doszczętnie 9 lutego. - Pożar wybuchł wieczorem po podłożeniu jakiegoś środka chemicznego, tak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy - dodaje właściciel domu.
Ogień gasiło blisko 80 strażaków z kilkunastu jednostek. W sumie akcja gaśnicza trwała aż 7 godzin. Walka z żywiołem była trudna, bo paliła się konstrukcja dachu ocieplonego pianką poliuretanową. I wylewany przez straż strumień wody spływał po pokrytym blachą dachu.
Przed doszczętnym spaleniem udało się uratować parter domu, który i tak będzie wymagał odbudowy. Straty właściciel oszacował na blisko 400 tys. złotych. Na szczęście dom był ubezpieczony.
- Z racji na wysokość strat, tzn. powyżej 200 tys. zł, prowadzone jest śledztwo prokuratorskie - mówi rzecznik bialskiej policji Jarosław Janicki.
- Postępowanie jest w toku. Wyjaśniamy okoliczności zdarzenia. Dążymy do ustalenia sprawcy podpalenia - potwierdza prokurator Rejonowy w Radzyniu Podlaskim Janusz Syczyński.
Na razie nikt nie usłyszał zarzutów. - Policjanci prowadzą szereg czynności operacyjnych i dochodzeniowo-śledczych, m.in. przesłuchują świadków - dodaje Janicki.
Rodzina Kulików działa też na własną rękę. Wcześniej apelowała o informacje od świadków zdarzenia, teraz wyznaczyli nagrodę za wskazanie tropu do podpalacza. - To nasza prywatna decyzja. Może pieniądze kogoś skuszą - tłumaczy Tomasz Kulik
Rodzina Kulików czeka na informacje w tej sprawie pod numerem telefonu: 661 585 463.