5 tys. zł nagrody wyznacza Emil Haidar za pomoc w ustaleniu autora szkalujących go napisów na murach bialskich budynków. Twierdzi, że wymierzona przeciwko niemu akcja ma związek z jego sporem z byłą partnerką, piosenkarką Dorotą Rabczewską, znaną jako „Doda".
To są napisy obraźliwe, szkalujące mocno moją osobę, z imienia i nazwiska. Mają wydźwięk homofobiczny – mówi biznesmen Emil Haidar, a prywatnie syn znanego ordynatora neonatologii bialskiego szpitala i radnego wojewódzkiego z SLD.
Przedsiębiorca ustalił, że w mieście w ostatnich dniach pojawiło się siedem takich aktów wandalizmu. – Podejrzewam, że te działania związane są z obecnie trwającymi postępowaniami karnymi, w których stroną jest moja była partnerka Dorota Rabczewska. Mają one na celu zastraszenie mnie i zmuszenie do rezygnacji z dochodzenia sprawiedliwości. Podczas, gdy ja aktywnie współpracuję z prokuraturą i policją – podkreśla biznesman na stałe mieszkający w Warszawie.
Haidar rozstał się z Rabczewską w 2015 roku. Od tamtego czasu toczy jednak z nią batalie sądowe. Na przykład w październiku ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Warszawie stwierdził, że piosenkarka ma oddać Haidarowi warty ponad 100 tysięcy złotych pierścionek zaręczynowy.
Znacznie poważniejsza wydaje się sprawa wymuszenia 1 mln zł od Haidara przez gangsterów, którzy oprócz pieniędzy domagali się, aby biznesman wycofał się ze spraw sądowych, które wytoczył byłej partnerce. W lutym do Prokuratury Rejonowej w Warszawie przedsiębiorca złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez piosenkarkę. Miało ono polegać na poleceniu Marcinowi K., Bogdanowi P., Jarosławowi W. i Cezaremu B. czynu zabronionego i kierowaniu ich zachowaniem tak, aby groźbą zamachu na życie lub zdrowie Haidara i jego najbliższych osiągnąć korzyść majątkową w kwocie 1,2 mln zł. Postępowanie trwa.
– To przypomina scenariusz Pitbulla 4 – uważa Emil Haidar. I daje kolejny przykład. – Przed świętami przed domem moich rodziców pojawiło się dwóch ludzi. Jeździli za rodzicami aż do szpitala (oboje są lekarzami – przyp. red.). Rodzice zorientowali się, że coś jest nie tak. Mężczyźni zostali wylegitymowani przez policję. Okazało się, że są z warszawskiej agencji detektywistycznej. Ustalali trasę przejazdu rodziców. I teraz głównie w tych miejscach, gdzie moi rodzice się pojawiają, są te szkalujące napisy – tłumaczy biznesmen.
W piątek, gdy odwiedzaliśmy te miejsca, m.in. Medyczne Studium Zawodowe, napisy były już zamalowane.
– W trosce o swoją rodzinę, dobre imię, a także estetykę miasta zależy mi bardzo na ujawnieniu sprawców tych aktów wandalizmu, połączonych z pomówieniami mojej osoby. Dlatego dam 5 tys. zł nagrody osobie, która przekaże sprawców w ręce policji albo pomoże w ich ustaleniu – podkreśla Haidar.
– Takie zachowanie nie jest wymierzone tylko w Emila, ale przede wszystkim w jego rodzinę, a szczególnie w dobre imię mojego przyjaciela Riada Haidara – uważa Paweł Polkowski, członek stowarzyszenia Biała Samorządowa. – To nic innego, jak przejaw chamstwa i byłbym bardzo zbulwersowany, gdyby okazało się, że takiego czynu dopuścił się mieszkaniec Białej Podlaskiej czy okolic.
Poprosiliśmy Dorotę Rabczewską o komentarz do sprawy. Czekamy na odpowiedź.