Ktoś podpalił Dąb miłości w Leśnej Podlaskiej (powiat bialski). Ten pomnik przyrody ma prawie 400 lat.
To leśnicy jako pierwsi powiadomili w poniedziałek o tym zdarzeniu strażaków. – Tliła się kora i warstwa próchna pod nią. Głębsze warstwy nie zostały objęte pożarem – mówi nam jeden ze strażaków z Ochotniczej Straży Pożarnej w Leśnej Podlaskiej. Na miejscu pojawiła się też OSP z Worgul. – Jednak nadpalona powierzchnia to ok. 5-6 metrów – dodaje strażak. Jego zdaniem przyczyną było podpalenie. – Trudno określić, czy drzewo to przetrzyma – zaznacza.
Na miejscu pojawił się też nadleśniczy Tomasz Bylina z Białej Podlaskiej. – Według mojej oceny, drzewo nie jest zagrożone. Zarzewie ognia znajdowało się pod spękaną korą. Straż skutecznie to ugasiła. Dlatego myślę, że nie będzie problemów – zaznacza nadleśniczy. Również podziela pogląd, że było to podpalenie. – Suszy nie mamy, wcześniej padały deszcze. A kora sama z siebie nie paliłaby się – tłumaczy Bylina.
Nadleśnictwo planuje zamontować monitoring w tym miejscu. – Również z tego względu, że ludzie wyrzucają śmieci w tym urokliwym miejscu – dodaje nadleśniczy.
Informacja podpaleniu dębu poruszyła mieszkańców. – To nie tylko drzewo, to jest nasza historia, symbol. Tyle wspaniałych wydarzeń się tam odbywało. Bo z czym się kojarzy Leśna Podlaska? – Z Matką Boską i Dębem miłości. Oby udało się dąb uratować i oby przeżył jeszcze kilka pokoleń – zaznacza pan Jacek.
Drzewo rośnie w podmokłym uroczysku „Kołowierz”. Jest cenną pamiątką po dawnych puszczach i borach porastających ten region. Dąb ma 575 cm obwodu oraz ok. 24-26 metrów wysokości. Od 1959 roku objęty jest ochroną jako pomnik przyrody. Z uwagi na trudno dostępne położenie, w okresie zaborów był miejscem potajemnych spotkań unitów, udzielano tu wówczas sakramentów świetnych. Według ludowych przekazów, objęcie przez rodzinę pnia drzewa zapewnia spokój i szczęście.