Kolej zastanawia się, co zrobić z myjnią wagonów w Małaszewiczach, której budowa kosztowała 48 mln zł. Niewykluczone, że budynek zostanie rozebrany, a jego wyposażenie sprzedane
– Inwestycja rozpoczęła się w latach 90., ale ze względu na brak środków została zakończona dopiero w połowie poprzedniej dekady – opowiada Aleksandra Dąbek z zespołu prasowego PKP SA. – Przez ten czas wymiana towarowa z krajami byłego Związku Radzieckiego uległa radykalnemu zmniejszeniu. Zmieniła się też struktura przewożonych towarów.
Dziś PKP CARGO SA nie jest zainteresowane korzystaniem z myjni. – Obecnie nie ma zapotrzebowania na usługi związane z myciem wagonów w technologii stosowanej w myjni w Małaszewiczach – mówi Dąbek.
– Na początku lat 90., kiedy rozpoczynała się budowa myjni, wydawało się, że handel ze Wschodem będzie się rozwijał, a wagony gdzieś trzeba myć – wspomina Jan Kurowski, wójt gminy Piszczac.
– Myjnia była tak długo budowana, jak forty twierdzy brzeskiej. Zanim powstała, zmieniła się już technologia i zasady rynku – dodaje Krzysztof Iwaniuk, wójt gminy Terespol.
Spółka PKP SA już wiele razy próbowała wynająć albo zagospodarować obiekt. Bez skutku. – Obecnie prowadzimy analizy, które pozwolą wybrać optymalny sposób rozwiązania tej sytuacji. Jednym z rozpatrywanych wariantów jest likwidacja myjni i sprzedaż odzyskanych materiałów i urządzeń – mówi Dąbek.