Były już dwie pikiety, a teraz będzie Marsz Godności. Organizują go ratownicy z pogotowia w Białej Podlaskiej, którzy chcą odwołania swojego szefa.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
– Mamy już dość poniżania, zastraszania i mobbingu ze strony dyrektora – podkreślają pracownicy. Ale szef bialskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego Roman Filip nie zgadza się z tymi zarzutami. – Mam czyste sumienie. Odnoszę wrażenie, że wielu pracowników za mobbing uważa rzetelne wykonywanie swoich obowiązków. Nigdy jako dyrektor nie przekroczyłem swoich uprawnień, a już od 11 lat tutaj pracuję – tłumaczył nam tydzień temu dyr. Filip. – Może w pojęciu niektórych za dużo jest wymagań, ale odpowiedzialny dyrektor pogotowia powinien egzekwować czasy wyjazdu i dotarcia do pacjenta.
– Sytuacja stoi w miejscu. A najlepszym rozwiązaniem byłaby dymisja pana dyrektora. W ostateczności pójdziemy do sądu, bo mamy dowody na mobbing, ale sprawa w sądzie może się przedłużać – komentuje z kolei Mariusz Fidura, ratownik ze związków zawodowych.
Dlatego już w najbliższy wtorek o godz. 11 na Placu Wolności ratownicy organizują Marsz Godności. – Zapraszamy wszystkich mieszkańców powiatu bialskiego oraz wszystkich ludzi wielkiego serca, dla których godność człowieka i szacunek wobec innych ludzi jest największą wartością – nawołują pracownicy pogotowia.
Tydzień temu do bialskiego pogotowia przyjechał nawet marszałek woj. lubelskiego Sławomir Sosnowski. Stwierdził jednak, że nie ma podstaw, aby odwołać dyrektora. Zalecił ratownikom, aby zgłosili sprawę do inspekcji pracy. – Uważamy, że marszałek tak samo jak ma prawo powołać, może też odwołać dyrektora. Przecież blisko 150 ratowników pogotowia nie wymyśliło sobie mobbingu – komentują związkowcy.
W ostatnich latach placówkę kontrolował już Okręgowy Inspektorat Pracy w Lublinie, ale nie stwierdził przypadków mobbingu.