Matka dziecka, które ma niesprawną rękę po porodzie w bialskim szpitalu, walczy jeszcze o rentę dla syna. A lekarz składa apelację
W ubiegłym tygodniu pisaliśmy o wyroku dla Andrzeja K., ordynatora oddziału ginekologiczno-położniczego miejscowego szpitala, którego sąd skazał ma rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Zakazał też oskarżonemu zajmowania kierowniczych stanowisk w publicznych i niepublicznych zakładach opieki zdrowotnej przez dwa lata. Andrzej K. ma też wypłacić w sumie 35 tys. zł w ramach częściowego zadośćuczynienia pokrzywdzonej matce i jej synowi oraz przeprosić ją na łamach lokalnej prasy.
To finał sprawy, do której doszło w bialskim szpitalu w 2013 roku. Prokuratorskie zarzuty ordynator usłyszał w 2016 roku. Został oskarżony o nieumyślne narażenie rodzącej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz nieumyślne spowodowanie u dziecka ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Kierując akcją porodową lekarz nie zastosował cesarskiego cięcia i wbrew wskazaniom wiedzy medycznej, pomimo wysokiego ryzyka wystąpienia dystocji barkowej, przeprowadził poród siłami natury.
To przyczyniło się do komplikacji przy porodzie, na skutek których przy wydobyciu dziecka lekarz spowodował u niego złamanie kości ramiennej oraz uszkodzenie lewego splotu ramiennego. Konsekwencje są takie, że chłopczyk ma niesprawną rączkę, codziennie musi przechodzić rehabilitację.
Matka dziecka przyznała, że walczy jeszcze o rentę dla niego. – To oddzielna sprawa cywilna, tam walka jest z ubezpieczycielem szpitala – przyznaje kobieta. Ordynator Andrzej K. we wtorek po raz kolejny odmówił nam komentarza. Wypowiedział się jedynie jednej z bialskich gazet, gdzie potwierdził, że będzie składał apelację.
Przypomnijmy, że wyrok nie jest prawomocny. Zdaniem Dariusza Oleńskiego, dyrektora szpitala, nie zostanie utrzymany. – Zgodnie z zasadą domniemania niewinności, do czasu prawomocnego wyroku, osobę traktuje się jako niewinną. W związku z tym nie podjąłem żadnych działań związanych z obecnym, nieprawomocnym wyrokiem i nie podejmę ich do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia. Pan doktor jest doskonałym, doświadczonym lekarzem i wspaniałym, wrażliwym człowiekiem. Jestem przekonany, że nie dopuścił do żadnego ryzyka wobec pacjentki i jej dziecka. Po prostu sprawa musi być w dalszym ciągu wyjaśniana – zaznacza dyrektor Oleński.