Wody Polskie już po raz trzeci odrzuciły wniosek bialskiej spółki wodociągowej w sprawie zmiany taryfy za wodę i ścieki. – Żądanie od nas dalszej obniżki stanowi zagrożenie dla rentowności spółki, a więc dalszego jej funkcjonowania – obawia się Agnieszka Baczyńska, prezes Wod-Kanu.
Obecnie, mieszkańcy za wodę płacą 2,46 zł z VAT (za metr sześcienny), a za odprowadzanie ścieków 4,60 zł. W trzecim wniosku miejska spółka proponowała, aby w pierwszym roku cena za wodę wyniosła 2,62 zł, w drugim: 2,66 zł, a w trzecim 2,72 zł. Natomiast, jeśli chodzi o odprowadzane ścieki, to w pierwszym roku cena wyniosłaby 4,90 zł, w drugim: 5,04 zł, a w trzecim: 5,19 zł. Na to organ regulacyjny nie przystał.
– Jako przyczyny wskazaliśmy m.in. zbyt wysoką marżę zysku, przyjęcie do kalkulacji taryfy zbyt niskiego poziomu sprzedaży wody oraz zbyt niskiej ilości odebranych od odbiorców ścieków. A ponadto, założenia zbyt wysokich kosztów materiałów – mówi Marcin Kolejko z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Lublinie.
Poza tym, zdaniem Wód Polskich bialska spółka „powinna przyjąć marżę zysku na minimalnym poziomie, tak aby chronić odbiorców usług przed nieuzasadnionym wzrostem cen”. – W ocenie organu regulacyjnego spółka zaplanowała na zbyt niskim poziomie ilość sprzedanej wody oraz ilość odprowadzonych ścieków przyjętą do kalkulacji taryfy – zaznacza Kolejko.
Tymczasem, szefowa Wod–Kanu przyznaje, że decyzja jest niezrozumiała. – Spełniliśmy wszystkie postawione wymagania i oczekiwania – podkreśla Baczyńska. – Po wielu analizach, wyliczeniach, konsultacjach i rozmowach, także bezpośrednio z Wodami Polskimi, zaproponowane przez naszą spółkę nowe ceny za wodę i ścieki, nadal plasowały się poniżej poziomu cen w stosunku do innych miast – uważa pani prezes. Jej zdaniem, sytuacja może być trudna dla spółki. – Żądanie od nas dalszej obniżki stanowi zagrożenie dla rentowności, a więc dalszego jej funkcjonowania – nie ukrywa.
– Obserwując postępujący wzrost cen i usług wszystkiego dookoła, tym bardziej niezasadne jest blokowanie przez Wody Polskie aktualizacji taryfy – dodaje Baczyńska. W jej ocenie, „najbardziej uderzy to w mieszkańców”. – Bowiem, to właśnie odbiorcy naszych usług, najmocniej odczują tego skutki w postaci braku środków na remonty i modernizacje instalacji istniejącej, czy braku nowych inwestycji – tłumaczy szefowa.
Jest jeszcze inny argument. – Miesięcznie, średnio zużywany ponad 500 MWh energii elektrycznej, która od zeszłego roku znacząco podrożała, co każdy z nas na pewno potwierdzi patrząc na domowe rachunki za prąd. Obserwujemy wręcz drastyczny brak kadry technicznej w Białej Podlaskiej, głównie ze względów ekonomicznych. A jak zachęcić inżynierów, czy techników z odpowiednią wiedzą i doświadczeniem do pracy tutaj? – zastanawia się prezes Agnieszka Baczyńska.
Również prezydent miasta ze zdziwieniem przyjmuje kolejne decyzje Wód Polskich. – Dzięki dobremu zarządzaniu w Wod–Kanie zaproponowane przez naszą spółkę podwyżki wciąż sytuowały cenę dla mieszkańca Białej Podlaskiej w kwocie niższej, niż ma to miejsce w innych podobnych miastach jak Lublin, Chełm czy Siedlce – zauważa prezydent Michał Litwiniuk (PO). – Mimo to Wody Polskie, zarządzane przez partię rządzącą, zablokowały możliwość dokonania w Białej Podlaskiej takiej aktualizacji cen wody i ścieków. W ten sposób ogranicza się lub wręcz uniemożliwia spółce uzyskanie rentowności w tym procesie, co po pierwsze jawi się przede wszystkim jako nielegalne działanie na niekorzyść spółki, ale po drugie uniemożliwia jej prowadzenie jej polityki inwestycyjnej – krytykuje prezydent.
Wod–Kan ma teraz 30 dni na przedstawienie kolejnego wniosku taryfowego, może też odwołać się od decyzji.