Temat bezpieczeństwa nie schodzi z ust polityków partii rządzącej. Na granicę z Białorusią resort obrony ma wysłać 2 tysiące żołnierzy. Będą wspierać działania Straży Granicznej.
Część z nich trafi również do województwa lubelskiego. O dodatkowe wojsko na granicy wnioskował w poniedziałek Maciej Wąsik, wiceszef MSWiA. Wówczas była mowa o 1 tys. zawodowców. – Nadal rośnie presja migracyjna na granicy polsko–białoruskiej. Mamy do czynienia z coraz silniejszą akcją zorganizowaną przez służby specjalne Rosji i Białorusi– tłumaczył wiceminister, podkreślając, że przemytnicy sprowadzają osoby z nawet 40 państw, a następnie pomagają im przy nielegalnym przekraczaniu granicy.
Codziennie od 6 do 7 składów pociągów z Moskwy wjeżdża na Białoruś. Migranci są gromadzeni w białoruskich placówkach granicznych, a następnie dowożeni i kierowani w okolice zapory. Na polskich strażników notorycznie rzucają butelki, petardami, a nawet kamieniami. Ale nie tylko. – Służby białoruskie próbują uszkodzić naszą zaporę na granicy. Używają do tego elektronarzędzi, siłowników, a potem próbują rozcinać elementy pionowe– wyjawił Tomasz Praga, komendant główny Straży Granicznej.
W związku z tym, w środę zapadła decyzja, by na polsko–białoruską granicę skierować nie tysiąc, a 2 tysiące żołnierzy. – To uzgodnienia Komitetu Bezpieczeństwa. Pan minister Mariusz Błaszczak o tym zdecydował – ogłosił Wąsik. To oznacza w sumie obecność 4 tys. zawodowców.
– Ze względu na dynamiczną sytuację na granicy polsko–białoruskiej i wniosek Komendanta Straży Granicznej o zwiększenie zaangażowania w ochronę granicy, minister obrony narodowej polecił realizację wniosku i wysłanie dodatkowych żołnierzy wydzielonych do patrolowania pogranicza polsko–białoruskiego oraz uczestniczących w operacji „Bezpieczne Podlasie” – potwierdza nam biuro prasowe MON.
Mają oni wesprzeć 5 tysięcy strażników granicznych. Pojawią się w ciągu dwóch tygodni. – Wzmacnianie patroli w konkretnych miejscach odbywa się w zależności od ryzyka wystąpienia presji migracji w tym konkretnym miejscu, o szczegółach zabezpieczenia granicy nie będziemy informować publicznie– podkreśla z kolei porucznik Anna Michalska, rzeczniczka komendanta głównego Straży Granicznej.
Dodatkowe siły na granicy to również reakcja na obecność brutalnych rosyjskich najemników z Grupy Wagnera na Białorusi. Część z nich rozbiła obóz koło Brześcia, a to zaledwie kilka kilometrów od Polski. – Niestety, zagrożenie jest bardzo realne. Mimo że prawdopodobnie te małe grupy najemników z Grupy Wagnera i być może inni nie będą próbować przeprowadzać inwazji na pełną skalę, z pewnością poczynią wiele prób infiltracji naszego terytorium i ataków na naszą granicę, w tym używając do tego nielegalnych imigrantów – powiedział kilka dni temu w rozmowie z CNN Paweł Jabłoński, wiceminister spraw zagranicznych.
– Rozważamy wszelkie kroki, które będą konieczne do ochrony naszego terytorium, ochrony naszych obywateli, w tym pełną izolację Białorusi i całkowite zamknięcie granicy – dodał wiceszef polskiej dyplomacji.
Dariusz Stefaniuk (PiS), poseł z Białej Podlaskiej uważa, że kluczową rolę odgrywa teraz miejscowy garnizon. Wojsko powróciło tu 2 lata temu. – Jeśli nie byłoby tutaj jednostki, tak naprawdę tzw. brama brzeska byłaby otwarta. Tymczasem, to tutaj docierają dodatkowe wojska, również sprzęt po to, by bronić flanki wschodniej, szczególnie teraz, gdy 30 kilometrów od Białej Podlaskiej mamy tysiące wagnerowców, którzy tylko czekają, by prowokować i wmieszać się w tłum, a następnie tworzyć wojnę hybrydową– sugeruje poseł. Przypomnijmy, że podczas niedawnej wizyty w przygranicznym Kodniu wicepremier Jarosław Kaczyński zapowiedział kontynuacje budowy zapory wzdłuż granicy.