Panierowany kurczak z piórkami wzbudził odrazę pracowników sanepidu kontrolujących bialskie bary. To nie było jedyne uchybienie, z którym spotkali się podczas środowej inspekcji.
Nie lepiej było w innym z bialskich barów. Tam Agnieszka Paszkowska i Wiesława Żuk z sanepidu zastały nieczynny wyparzacz do naczyń i ogólny bałagan. W lodówce przeznaczonej do przechowywania jaja personel trzymał surowe mięso. Wiele wątpliwości wzbudziły też organizacja pracy w barze. Właściciele oszczędzali na etatach. Dwie pracownice zajmowały się przygotowywaniem potraw, sprzątaniem i zarazem obsługą klientów.
- Życie zmusza mnie do obchodzenia przepisów - tłumaczył podczas kontroli zastępca dyrektora. Mężczyzna zapłacił mandat w wysokości 200 zł. Zobowiązany został do usunięcia wszystkich zaniedbań.
O wiele lepiej wypadły kontrole w lokalach w Woskrzenicach i Horbowie. Na zapleczu, w kuchni i sali konsumpcyjnej panował porządek. Obsługą klientów zajmowała się wystarczająca liczba osób. Nie było także zastrzeżeń co do toalet.
- Nie musimy już się wstydzić przed turystami z zagranicy. Jest czysto i schludnie. Kierowcy i podróżni korzystać z toalet za darmo - mówi Halina Gorajek, z bialskiego sanepidu.