Przejście graniczne Terespol–Brześć jest jednym z kilku, z których podróżni będą korzystać podczas turnieju UEFA Euro 2012. Mówi o tym specjalny informator przygotowany przez Straż Graniczną.
W informatorze wymienione zostały też przejścia drogowe i kolejowe, z których podróżni powinni podczas Euro 2012 korzystać. Na granicy polsko-ukraińskiej są to m.in.: Dorohusk–Jagodzin, Hrebenne–Rawa Ruska oraz Medyka–Szeginie, a na odcinku polsko-białoruskim przejście drogowe i kolejowe Terespol–Brześć.
To ostatnie reklamowane jest jako "największe oraz najlepiej skomunikowane z Warszawą”. Ale będą na nim obowiązywać inne, bardziej rygorystyczne, warunki odprawy, niż na odcinku z Ukrainą.
– Wynika to z umowy, jaką podpisaliśmy ze stroną ukraińską – mówi chorąży Dariusz Sienicki, rzecznik Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej w Chełmie. – Z Białorusią takiego dokumentu niestety nie ma.
To dlatego kibice z państw Unii Europejskiej, w tym z Polski, będą mogli przekraczać granicę z Ukrainą na podstawie ważnego paszportu. Nie muszą mieć wizy, ale ich pobyt na Ukrainie nie może przekroczyć w sumie 90 dni (w ciągu sześciu miesięcy). Z kolei kibice z Rosji i Ukrainy będą mogli wjeżdżać do Polski na podstawie paszportu i ważnej wizy.
– Będziemy przeprowadzać odprawy wspólnie ze strażnikami ukraińskimi, ale wyłącznie po polskiej stronie. Na przejściu w Terespolu zasady podczas Euro zostaną takie same, czyli będą kontrole po obu stronach, polskiej i białoruskiej – wyjaśnia Sienicki.
Czy w związku z tym pogranicznicy spodziewają się problemów podczas mistrzostw?
– Większość osób wybierze raczej połączenia lotnicze, które są najwygodniejsze. Na przejściu Terespol–Brześć spodziewamy się zorganizowanych grup kibiców z Rosji, którzy będą jechać do Polski. Ale ruch będzie sporadyczny – uważa Sienicki.
Ci, którzy będą chcieli przekroczyć granicę polsko-bialoruską samochodami i autokarami, raczej nie utkną więc w kolejkach.
– Będą wydzielone pasy dla autobusów oraz tzw. zielone pasy, na które będą kierowani wszyscy bez wyrobów akcyzowych. A w razie potrzeby skierujemy na miejsce dodatkowych funkcjonariuszy – informuje chorąży Sienicki.