Przeprawa nad rzeką na linie, pokonywanie ściany wspinaczkowej - taką dawkę adrenaliny zaserwowali uczestnikom obozu wodniackiego organizatorzy.
- Jest super - mówi Ulana Werbeneć, ukraińska studentka, która przebywa na obozie. - Ten zjazd na linie to coś niesamowitego. Nigdy tego nie zapomnę.
Młodzi ludzie przeprawiali się także przez wiszący na linach most tybetański nad jednym z serpelickich wąwozów, pokonywali ścianę wspinaczkową.
Organizatorem wypoczynku jest ks. Dariusz Parafiniuk, proboszcz małej Parafii Rzymskokatolickiej pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Żeszczynce (pow. bialski). - Nie opłacało się dla kilku osób z mojej parafii organizować obozu. Postanowiłem zrobić coś większego, międzynarodowego - mówi ks. Parafiniuk. - Ten obóz to taka szkoła życia i trochę odtrutka na gry telewizyjne i komputerowe. Tu nikt nie zaszpanuje.
Wczorajsza wizyta w Serpelicach to tylko jeden z elementów obozowego programu. Uczestnicy pływają także na łodziach klasy "Optymist” i "Omega” na międzyrzeckim zbiorniku, uczą się podstaw windsurfingu. Brali też udział w spływie kajakowym rzeką Bug z Serpelic do Kózek.
- Tutaj młodzi ludzie poznają co to jest ryzyko - podkreśla ksiądz. - Przekonują się też, jakie posiadają umiejętności i mozliwości
Obóz wodniacki jest współfinansowany przez Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego oraz budżet Rzeczypospolitej Polskiej. Drugi turnus zakończy się jutro. Uczestniczy w nim 30 osób.