W kilku podlaskich gminach trwają przygotowania do badań, które mają dokładniej określić miejsca występowania złóż gazu łupkowego. Jeśli te poszukiwania będą owocne, w następnych latach zostaną przeprowadzone wiercenia.
Pełniąca urząd sołtysa wsi Stary Orzechów (też w gminie Sosnowica) Bożena Gramoszek także informuje o chorągiewkach ustawionych w lesie.
– Prawie wszystkie są poza zabudowaniami. Trasa badań przechodzi tylko przez jedną posesję w naszej miejscowości. Szkoda że nikt nas nie poinformował o tym przedsięwzięciu. Ktoś z prowadzących badania powinien zjawić się na zebraniu wiejskim, aby rozwiać nasze obawy, czy poszukiwania gazu nie będą dla nas szkodliwe – zauważa pani sołtys.
Henryk Gmitruczuk, sekretarz gminy Sosnowica, przyznaje, że trwają przygotowanie do badań geologicznych. Wyjaśnia, że w jego gminie będą dwie linie przejazdu dużych maszyn wzbudzających fale sejsmiczne. Po odbiciu się w głębokich warstwach ziemi wrócą do tysięcy czujników – geofonów, które odbiorą drgania i przekażą do systemu komputerowego.
– Wyniki będą analizowane w USA. Jeśli okaże się, że na tym terenie występują złoża gazu łupkowego, to wtedy możemy liczyć na ich eksploatację. Ale nie wcześniej niż za 5 lat – dodaje Krystyna Jaśkiewicz, wójt Sosnowicy.
Piotr Kazimierski, wójt Drelowa (pow. bialski), jeszcze nie wie, kiedy firma Global przystąpi do badań.
– Przedstawiciele firmy działającej na zlecenie Amerykanów, zostawili u mnie dokumenty. Chcieli się zorientować, o jaki teren chodzi i deklarowali pomoc, kiedy konieczne będzie wypłacanie odszkodowań dla rolników oraz w sytuacjach spornych – mówi wójt.
W jego gminie badania mają być prowadzone na terenach podmokłych, zalewowych, niszczonych przez bobry.
– Olbrzymie 30-tonowe maszyny wjadą na ten teren obok Żelizny, ale nie wiem, czy stamtąd wyjadą – Kazimierski nie kryje wątpliwości. Dodaje jednak, że liczy na odkrycie złóż.
Firma przeprowadzająca badania nie chciała wczoraj wypowiadać się na ten temat.