Prokuratura ma ponownie zbadać sprawę wyciętego „omyłkowo” pomnika przyrody w lesie Szadek niedaleko Białej Podlaskiej. To m.in. skutek interwencji lubelskiej posłanki Joanny Muchy z Polski 2050.
Dąb szypułkowy w lesie koło Kaliłowa (gmina Biała Podlaska) pomnikiem przyrody stał się w marcu ubiegłego roku, ale już w listopadzie drzewo zostało wycięte.
– To było przypadkowe, nieumyślne ścięcie pomnika przyrody w leśnictwie Szadek – przyznał nam kilka miesięcy temu Tomasz Bylina, nadleśniczy Nadleśnictwa Biała Podlaska. – Nieumyślnej ścinki dokonała prywatna firma, która miała podpisaną umowę z naszym nadleśnictwem, w ramach wygranego przetargu – dodał wówczas Bylina.
Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa, ale wobec braku znamion czynu zabronionego postępowanie umorzyła. Okazuje się jednak, że po naszej publikacji, zainteresowała się tym posłanka Joanna Mucha z Lublina. Najpierw o wyjaśnienia zwróciła do Prokuratury Rejonowej w Białej Podlaskiej, która przyznała, że przesłuchiwała m.in. leśniczego z leśnictwa Szadek. Ten miał przyznać, że poinformował pilarzy o lokalizacji dębu. Na drzewie miała też widnieć tabliczka z napisem „pomnik przyrody”, która jak się później okazało leżała na ziemi obok dębu. Poza tym, z wyjaśnień prokuratury wynika, że w toku postępowania nie powołano biegłego sądowego czy specjalisty arborysty. Dlatego, parlamentarzystka wystąpiła do Prokuratury Okręgowej o ponowne zbadanie okoliczności wycinki pomnika przyrody.
– Rzeczywiście, po zbadaniu akt sprawy uznaliśmy, że zachodzi konieczność wykonania dodatkowych czynności dowodowych – potwierdza Jacek Drabarek, zastępca prokuratora okręgowego w Lublinie i kierownik bialskiego ośrodka zamiejscowego tej prokuratury. – Nasze uwagi w tym zakresie przekazaliśmy do Prokuratury Rejonowej. Wskazaliśmy, jakie jeszcze naszym zdaniem czynności należy wykonać – dodaje prokurator.
Mariola Sidorowska, zastępca prokuratora rejonowego, odpowiada, że prokuratura już zleciła te czynności.
Przypomnijmy, że zgodnie z ustawą nadzór nad pomnikami przyrody sprawują władze danej gminy. Krzysztof Kempka, inspektor ds. ochrony środowiska z Urzędu Gminy Biała Podlaska informował nas wcześniej, że dąb został oznakowany tabliczką "pomnik przyrody" przez urzędników przy udziale nadleśniczego.
– Wobec pomników przyrody ustawodawca wskazał szereg obligatoryjnie obowiązujących zakazów, w tym niszczenia. Przepisy ustawy precyzują jedynie w art. 127 pkt 2 lit. a, że odpowiedzialności karnej, tj. karze aresztu lub grzywny – orzekanej w trybie przepisów ustawy – kodeks w sprawach o wykroczenie, podlega osoba umyślnie niszcząca pomnik – słyszymy w biurze prasowym Ministerstwa Klimatu i Środowiska. – Jeżeli w ocenie organów ścigania nie było znamion umyślności, choć w przypadku z leśnictwa Szadek, trudno w to uwierzyć, to organy te jako właściwe w sprawie mogły postępowanie karne umorzyć. Co do zasady jednak, w przypadku pomnika przyrody to w gestii organu wykonawczego gminy pozostaje staranność i etyczna odpowiedzialność w postępowaniu karnym, doprowadzeniu do ukarania – zauważa przedstawiciel resortu.
Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody, kto naruszy zakaz niszczenia pomnika przyrody, najczęściej popełnia wykroczenie. I podlega karze grzywny (od 20 do 5 000 złotych) albo aresztu (od 5 do 30 dni).