Rodzice uczniów mogą odetchnąć: na ulicę Leszczynową i obok Szkoły Podstawowej nr 6 wrócą „śpiący policjanci” .
- Wcześniej lekką ręką zlikwidowano progi zwalniające ruch kołowy, tzw. leżących policjantów na ul. Akademickiej, obok Szkoły Podstawowej nr 2. Teraz boimy się, że podobnie będzie przy „szóstce” – obawia się pani Wanda, bialczanka. – Młodzi kierowcy lubią przecież szaleć po ulicach, nie bacząc na znaki drogowe. Tu chodzi o życie dzieci!
Jej zdaniem, w imię komfortu jeżdżących nie można narażać najmłodszych. W Białej Podlaskiej nie zatrudnia się przecież osób przeprowadzających dzieci przez ulicę obok szkół. – Czytałam, że w Szwecji i Holandii stosuje się progi zwalniające nawet na drogach krajowych. W Puławach takie przeszkody są nie tylko przed szkołami, ale nawet na ulicach osiedlowych – podkreśla bialczanka.
Bożena Szewczuk, nauczycielka najmłodszych roczników w SP nr 6 powiedziała nam, że progi na ul. Leszczynowej zdawały egzamin. Od wielu lat nie było tam wypadków. Kierowcy musieli jeździć ostrożnie, redukując prędkość. Rodzice byli spokojni o bezpieczeństwo swoich dzieci.
Maciej Kosik, były dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących przy ul. Leszczynowej (w skład ZSO wchodzi też SP nr 6), a dziś radny przyznał nam, że zaskoczyło go zdemontowanie progów. – Liczę na to, że po remoncie ulicy drogowcy zamontują nowego „leżącego policjanta”. To bardzo dobra metoda utrzymania bezpieczeństwa przy szkole! – zaznaczył.
Zapytany przez nas o progi przy SP nr 6 Rudolf Somerlik, dyrektor gabinetu bialskiego prezydenta, najpierw powiedział nam, że do Urzędu Miasta trafiły głosy, aby zlikwidować te bariery. Przed tygodniem zdemontowano progi. Dyrektor podkreślał, że ulica Leszczynowa jest krótka. Nie ma zatem niebezpieczeństwa, że samochody rozwiną tam dużą prędkość. Jednak wczoraj dyrektor Somerlik poinformował nas, że prawdopodobnie „śpiący policjanci” tam wrócą.
– Po konsultacjach z byłym dyrektorem ZSO Maciejem Kosikiem ustaliliśmy, że na Leszczynowej ponownie zamontujemy progi. Przemawia za nimi to, że dotąd nie było tam wypadku. Gdybyśmy zrezygnowali ze „śpiących policjantów” i doszłoby na ulicy do jakiegoś nieszczęścia, dopiero byłby problem – przyznaje Somerlik.