Gangi wolą odkażać techniczny alkohol, niż szmuglować spirytus zza Buga.
Nowe metody przestępców odkryły służby celne po tym, jak zanotowały spadek przemytu alkoholu. - Przestępcy kupują w gorzelniach spirytus skażany bitreksem (stąd gorzki smak) po 4-5 zł za litr - opowiada Arkadiusz Galiński z Wydziału Zwalczania Przestępczości Izby Celnej w Białej Podlaskiej. - Następnie odkażają go substancjami powszechnie używanymi w szpitalach do mycia podłóg lub w pieczarkarniach - do odkażania grzybni. W hurcie sprzedają tak wyprodukowany alkohol po 8-9 zł za litr (litr legalnego spirytusu kosztuje w sklepie 70-80 zł).
- Z fałszywymi nalepkami i kapslami butelki z odkażonym alkoholem trafiają do wiejskich sklepów i na wesela - mówi Artur Klim, naczelnik Wydziału Zwalczania Przestępczości IC. - Aby uśpić czujność klientów przestępcy pozorują, że trunek został przywieziony zza wschodniej granicy. Żeby to uwiarygodnić wynajmują do jego sprzedaży Białorusinów, którzy wmawiają nabywcom, że przywieźli spirytus lub wódkę z brzeskiego sklepu wolnocłowego.
Naczelnik Klim dodaje, że podległe mu służby prowadzą kilka postępowań dotyczących handlu odkażanym alkoholem.
Według danych CBŚ i celników, na terenie województw lubelskiego i mazowieckiego wprowadzono do obrotu ponad 2 mln litrów odkażonego spirytusu pochodzenia krajowego. Będący najpierw podpałką do grilla lub spryskiwaczem do szyb samochodowych spirytus techniczny stawał się najczęściej wódką weselną.
Lekarze przyznają, że notuje się wiele zatruć alkoholem, ale szpitale nie sprawdzają, co tak naprawdę wypili ich pacjenci. - Przywożeni do nas alkoholicy też się tym nie chwalą - mówi Henryk Makarski, kierownik bialskiego szpitalnego oddziału ratunkowego.
Z kolei Galiński przypomina, że w ostatnim czasie były dziwne przypadki zatruć pod Olsztynem. Lekarze nie potrafili wtedy ustalić szkodliwych związków chemicznych. Niewykluczone, że weselnicy zatruli się chemią, którą odkażono techniczny alkohol.