Oto nasz progresywny nieład – mówią na powitanie przedsiębiorcze panie ze spółdzielni socjalnej w Białej Podlaskiej. Jeszcze rok temu były bezrobotne. Wzięły jednak sprawy w swoje ręce. Zajęły się rękodziełem. Z powodzeniem.
Jak magnes
– W międzyczasie nastąpiły roszady personalne. Obecny skład to wymarzona biznesowa drużyna – przyznaje jej prezes Joanna Olęcka.
Spółdzielnia to biznes dla odważnych. – Jako podmiot ekonomii społecznej, łączy ona cele gospodarcze i społeczne – mówi Paweł Narodowiec, szef Stowarzyszenia na Rzecz Integracji Społecznej "Modrzew” ze Świdnika, które wspiera bialską spółdzielnię. Co to oznacza w praktyce?
– Każda z nas odpowiada za powodzenie naszej działalności. Od naszego zaangażowania zależy późniejszy zysk – wyjaśnia Olęcka. – Od korporacji różnimy się tym, że w centrum tego interesu jest dobro pracownika.
Taki argument działa jak magnes, zwłaszcza na kobiety, które wychowują małe dzieci. – Nasza koleżanka Ewa Jasińska ma siódemkę dzieciaków. Powróciła na rynek pracy po długiej przerwie związanej z macierzyństwem – opowiada Joanna Olęcka, która również godzi rolę matki z życiem zawodowym.
Własny biznes
Katarzyna Ignaciuk-Bilska trafiła do spółdzielni, kiedy pod 20 latach zatrudnienia w służbie zdrowia, w wyniku redukcji etatów, musiała pożegnać się z pracą.
– Rękodzieło było moim hobby, nigdy jednak nie traktowałam swojego plastycznego zacięcia, jako sposobu na zarabianie pieniędzy. Tworzyłam do szuflady, dla znajomych, rodziny, później sprzedawałam swoje wyroby na kiermaszach i jarmarkach – wspomina pani Katarzyna, która przez resztę progresywnych kobiet bywa nazywana artystyczną duszą spółdzielni.
Trudno się z tym nie zgodzić, zwłaszcza, kiedy pokazuje swoje dzieła. Czego tam nie ma! Biżuteria z filcu, szkatułki zdobione techniką decoupage, koszulki ręcznie malowane, kolorowe maskotki z materiałowych ścinków…
Spółdzielnia może liczyć na wsparcie Barbary Chwesiuk, właścicielki firmy odzieżowej Bialcon.
– To nasz główny zleceniodawca – potwierdza Olęcka. Szefowa bialskiej marki chętnie angażuje się w takie społeczne inicjatywy, sama zresztą zbudowała swoją firmę od "zera”. Obecnie związana jest także z Fundacją Przedsiębiorczości Kobiet, gdzie motywuje panie z całej Polski do stworzenia własnego biznesu.
Coś z niczego
– Na wschodzie mamy zagłębie rękodzielnicze. Warto to wykorzystać – przekonuje Barbara Chwesiuk. – "Progres” przygotowuje nam drobne ozdoby na ubrania, aplikacje, hafty, szmaciane zabawki, galanterię oraz gadżety reklamowe.
Dzięki współpracy z firmą odzieżową, spółdzielnia ma zagwarantowaną stałą dostawę materiałowych ścinków.
– W ten sposób nadajemy drugie życie z pozoru niepotrzebnym surowcom i materiałom. Przerabiamy stare, być może zużyte części garderoby na kolorowe zabawki albo inne gadżety – opowiada Katarzyna Ignaciuk-Bilska.
Chodzi o upcycling, czyli połączenie recyklingu z artystyczną kreacją. – Zrobić coś z niczego – tak najprościej można zdefiniować ten nurt. Jedyną granicą jest ludzka wyobraźnia – dodają panie.
Upcycling to worek bez dna, w którym znajdziemy kolczyki z plastikowych słomek, naszyjniki z zamków błyskawicznych, bransoletki z guzików czy wazony z butelek.
Gonimy nowoczesność
Niszowe polskie rękodzieło jest atrakcyjną alternatywą dla masowej produkcji z Chin. – Ludzie czują już przesyt. Co prawda, wciąż kusi konkurencyjna cena azjatyckich produktów, ale klienci coraz częściej szukają polskości i regionalizmu. To szansa dla nas – przekonuje pani prezes. Ponadto, do spółdzielni każdy może przyjść z własnym pomysłem i nie zostanie odesłany z kwitkiem.
– Wszystko możemy spersonalizować – żartują panie. – Haftem komputerowym czynimy cuda, malujemy też koszulki, szyjemy etui na tablety, telefony i laptopy. Gonimy nowoczesność!
A Paweł Narodowiec podkreśla, że "Progres” jest jedną z nielicznych w województwie lubelskim spółdzielnią socjalną zajmującą się rękodziełem. – Lubelskie spółdzielnie przeważnie działają na polu budowlanym lub kulinarnym, świadcząc np. usługi cateringowe. "Progres” raczej nie ma w naszym regionie konkurencji.
Joanna Olęcka, Anna Romaniuk, Ewa Jasińska, Ewa Kijora, Katarzyna Iganciuk-Bilska oraz Paulina Maliszewska – sześć różnych kobiet, jeden zgrany zespół. Wyszły z cienia bezrobocia, weszły na rynek pracy i zdobywają świat z "Progresem”.
Spółdzielnia socjalna
Anna Sienicka, "ekonomiaspoleczna.pl”: To specyficzna forma spółdzielni pracy. Przedmiotem jej działalności jest przede wszystkim prowadzenie wspólnego przedsiębiorstwa w oparciu o osobistą pracę członków w celach społecznej i zawodowej reintegracji jej członków. Oznacza to, że zysk osiągany z tej działalności nie jest celem samym w sobie, a środkiem do realizacji celów statutowych. Spółdzielnia socjalna może być założona przez osoby należące do ściśle określonych w ustawie grup wykluczonych lub zagrożonych wykluczeniem społecznym, m.in. przez bezrobotnych.
Założyciele spółdzielni mogą otrzymać jednorazową dotację na utworzenie spółdzielni przyznawaną z Funduszu Pracy, korzystać ze środków PFRON, Europejskiego Funduszu Społecznego oraz ubiegać się w starostwie o refundację składek za ubezpieczenie społeczne. Spółdzielnie socjalne korzystają również ze zwolnień podatkowych i zwolnień z opłat sądowych. Majątek spółdzielni pozostaje własnością jej członków. Spółdzielnie socjalne charakteryzuje demokratyczne zarządzanie i zakaz dystrybucji zysku między członków.