

Motor w sobotni wieczór musiał uznać wyższość Cracovii. „Pasy” wygrały w Lublinie 1:0. Jak szkoleniowcy obu drużyn oceniają spotkanie?

Dawid Kroczek (Cracovia)
– Chciałbym podziękować: drużynie, sztabowi i zawodnikom za mecz, bo kosztował nas bardzo dużo zdrowia. Determinacja, którą pokazaliśmy była kluczowym czynnikiem do osiągnięcia sukcesu na tym terenie. Możemy analizować aspekty piłkarskie, natomiast to poświęcenie, które pokazaliśmy pozwoliło nam zdobyć trzy punkty. Podziękowania też dla kibiców, którzy pojawili się w Lublinie w fenomenalnej liczbie, a ich doping był dla nas istotny. Cieszymy się, że daliśmy im sporo radości. Z perspektywy całego tygodnia mieliśmy sporo problemów. W pierwszej jedenastce pojawili się zawodnicy, którzy nie odbyli ani jednego treningu, albo jeden, ponieważ leczyli urazy. To nastawienie, które pokazali było bardzo ważne. Nikt nie narzekał, nikt się nie zastanawiał, co będzie, tylko zacisnęliśmy zęby.
– Chcemy być, jak najwyżej w tabeli i każdy mecz jest bardzo ważny, to miało kluczowe znaczenie. Z przebiegu meczu podeszliśmy do spotkania pod kątem dobrej organizacji w obronie. W momentach, w których chcieliśmy grać wysoko i wypychać Motor, myślę, że ta organizacja i to ustawienie 5-4-1, te momenty wyjść do kontry były dobre. Powodowały też, że Motor, jak atakuje jest wysoko, w fazach przejściowych na pewno ma więcej problemów. Z tego są kartki i sytuacje, nasza strategia przyniosła zamierzony efekt, z racji tego, że graliśmy z przewagą jednego zawodnika, a to był kluczowy moment spotkania. Tuż po czerwonej kartce, ten pierwszy moment był w naszym wykonaniu bardzo solidny. Pokazaliśmy dużą kulturę gry, zmienialiśmy stronę, próbowaliśmy cierpliwie budować akcje. Zespół gospodarzy mimo gry w dziesiątkę pokazał dużą wolę walki, trzeba to docenić. Nie okopał swojej bramki i nie liczył na przetrwanie, tylko próbował wygrać. To zasługuje na szacunek. Wygrana dla nas bardzo ważno w kontekście układu tabeli, cieszymy się, że się przełamaliśmy. Myślę, że ten mecz i sposób, w jakim go wygraliśmy będzie ważny pod kątem przyszłego tygodnia.
Mateusz Stolarski (Motor Lublin)
– Myślę, że obie drużyny nie zrobiły za dużo, żeby ten mecz wygrać. W pierwszej połowie my mieliśmy optyczną przewagę, natomiast jak na posiadanie piłki, które mieliśmy, to stworzyliśmy sobie za mało sytuacji. Nie atakowaliśmy agresywnie pola karnego przeciwnika. Tak naprawdę wejście Piotrka Ceglarza, które zostało zablokowane i uderzenie Wolskiego z dystansu, które przeszło tuż obok słupka, to były dwie najbardziej klarowne sytuacje. Musieliśmy być cierpliwi w tym meczu i chcieliśmy kontynuować grę z pierwszej połowy, jeśli chodzi o nasze posiadanie, ale więcej wykreować, bo za to, że ma się piłkę, to nie wygrywa się spotkania.
– Dobrze zaczęliśmy dwoma akcjami z prawej strony, coś zaczęło się dziać, ale niestety łapiemy czerwoną kartkę. Pasy mają sytuację, którą udało się wybronić. Ogólnie bez piłki w miarę kontrolowaliśmy ten mecz. Wiadomo, że Cracovia bardziej ruszyła, bo grała o jednego zawodnika więcej i w takich okolicznościach po prostu musieli to zrobić. Straciliśmy bramkę, jaką straciliśmy i nad tym ubolewamy. Potem, kiedy na nowo weszliśmy na ich połowę, mieliśmy sytuację na nodze jednego z naszych zawodników po stałym fragmencie gry i może jeszcze jedno wejście, ale to było za mało. Ogólnie nie jestem zadowolony z tego, co zrobiliśmy, bo w takim spotkaniu musimy punktować przynajmniej za jeden. Druga sprawa, myślę, że remis byłby najuczciwszy, bo obie drużyny nie zrobiły za dużo, żeby ten mecz wygrać.
Stracona bramka?
– Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Gasper mógł zostać w bramce. Czuł się dobrze, bronił dobrze i mogła się włączyć u niego taka brawura, ale będę wiedział więcej, jak już obejrzę mecz.
Pozytywy po meczu?
– Jestem osobą, która dużo wymaga od siebie i kiedy nie jestem zadowolony, to ciężko mówić o większych pozytywach. Wynik nas nie satysfakcjonuje. Jak mam coś powiedzieć, to chyba na przestrzeni rundy widać nastawienie przeciwników, jakie było w pierwszej rundzie i jakie jest teraz. Mieliśmy kontrolę nad tym meczem z piłką i jak ktoś mógł być bliżej bramki na 1:0, przynajmniej w pierwszej połowie, to raczej my. Liczy się jednak to, co w sieci, sama kontrola poprzez posiadanie nie wystarczy. Wymagamy od siebie więcej.
