W czwartek rolnicy z powiatu bialskiego zakończyli blokadę krajowej „dwójki” koło Międzyrzeca Podlaskiego. Ale do protestów mają wrócić w przyszłym tygodniu
W ten sposób sprzeciwiają się tzw. piątce dla zwierząt. Nowelizowana właśnie ustawa zakłada m.in. zakaz hodowli zwierząt futerkowych i ograniczenie uboju rytualnego.
– Nie zapomnimy tego podczas kolejnych wyborów. Jesteśmy teraz zaszczuci, ale nie poddamy się – przyznaje Marek Sulima, radny powiatu bialskiego i hodowca drobiu ze wsi Zasiadki.
Rolnicy protestowali od środy, również w nocy. – Przykro jest patrzeć, jak rolnicy muszą walczyć o swoje prawa. Przecież ci ludzie mają swoje gospodarstwa i tam powinni być. Ale sytuacja zmusza ich do wychodzenia na drogi – uważa Mariusz Filipiuk (PSL) starosta bialski, który wraz z innymi samorządowcami z powiatu bialskiego przyjechał w czwartek do protestujących.
– Pamiętam, jak rok temu wielu posłów na dożynkach powiatowych poklepywało rolników po plecach i mówiło, jak to ich „kochają”. Po czym, teraz, podejmują zbrodniczą ustawę, która jest szkodliwa dla całej Polski – uważa Filipiuk.
W jego ocenie, gdy zlikwidujemy rynek zwierząt futerkowych, to jakiś inny kraj wskoczy na nasze miejsce. – A nikt chyba nie zdaje sobie sprawy, jaki to będzie miało skutek finansowy dla polskiej gospodarki – podkreśla starosta i zapowiada, że rada powiatu bialskiego przyjmie stosowne stanowisko przeciwko ustawie i przekaże do parlamentu. Podobnie, mają postąpić inne samorządy z regionu. – Mam nadzieję, że pan prezydent zawetuje ustawę, która jest dowodem nieodpowiedzialności wobec polskiego rolnictwa – zaznacza Filipiuk.
W poniedziałek Agrounia, organizacja która koordynowała protesty w całej Polsce, ma ogłosić plan kolejnych akcji. – Nie odpuścimy. Determinacja jest ogromna – przekonują rolnicy z powiatu bialskiego. Michał Kołodziejczak, szef Agrounii liczy również na spotkanie z premierem. Przypomnijmy, że po poprawkach wniesionych przez senatorów, ustawa wróci ponownie do Sejmu.