Fani ekstremalnej jazdy na rowerach zostali przegonieni z parku Radziwiłłowskiego. W kilku miejscach rozkopali zabytkowe wały i wykonali własne nasypy. W Białej Podlaskiej nie ma skateparku z prawdziwego zdarzenia, więc chcieli sami stworzyć taki tor.
Maraśkiewicz dodaje, że nie jest przeciwko jeżdżeniu po parku. Nie zgadza się jedynie na wykopy. Wrogiem młodych rowerzystów nie jest też Janusz Izbicki, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury, czyli gospodarza parku. Izbicki podkreśla, że pracownicy MOK już naprawili ubytki w wałach. - Trzeba było w kilku miejscach uzupełniać wał i ubijać ziemię. Mam wielką prośbę, aby młodzi ludzie nie niszczyli zabytków - mówi dyrektor.
Artur Żukowski, komendant bialskiej Straży Miejskiej informuje, że jego patrole kilka razy interweniowały w tej sprawie. - W trzech przypadkach zatrzymaliśmy chłopców na gorącym uczynku rozkopywania wału. Dotarliśmy do grupy, która tu jeździ. Nastolatki wiedzą, że nie mogą niszczyć zabytkowych umocnień. Niestety, nie ma w mieście innych górek dogodnych do ekstremalnej jazdy - przyznaje komendant.
Młodzi rowerzyści nie są zachwyceni zdecydowanymi akcjami straży i policji. Boli ich publiczne nazywanie ich wandalami. Tym bardziej że od dawna zabiegają o budowę skateparku, czyli obiektu sportowego pozwalającego uprawiać ich ulubiony sport. Patryk Stolarz, twórca stowarzyszenia młodzieżowego "Cojestmiasto” zaznacza, że coraz więcej młodych ludzi jest zainteresowanych sportami ekstremalnymi i jazdą po górkach i przeszkodach. Mają do tego specjalnie przystosowane rowery. - Za sklepem "Plus” przy ul. Warszawskiej leży odłogiem teren, na którym można zbudować dla młodzieży skatepark. Młodzi potrzebują takich "bajerów”, aby nie jeździć po murkach i nie niszczyć wałów - zaznacza Stolarz.
Rudolf Somerlik, dyrektor gabinetu prezydenta przyznaje, że w Białej Podlaskiej powinien powstać ośrodek rekreacyjny dla ludzi młodych. - Po to, żeby młodzież mogła wykazywać odwagę i sprawność, zamiast uciekać w pijaństwo i narkomanię.