Trwa przebudowa sygnalizacji świetlnej w całej Białej Podlaskiej. Chodzi o 15 skrzyżowań. Kierowcy narzekają, że w godzinach szczytu trudno jest przejechać.
Teraz z powodu remontu największym problemem jest skręt w lewo z drogi podporządkowanej. Najgorzej jest w godzinach szczytu.
- To jakiś koszmar. Trzeba stać dobre 10 minut, żeby wyjechać ze skrzyżowania. Jak działały światła, nie było takiego problemu, bo ruch był co jakiś czas wstrzymywany. Teraz musimy czekać ,aż wszystkie samochody jadące główną ulicą przejadą, albo liczyć na to, że ktoś nas przepuści. Tylko to też nie jest do końca bezpieczne. Jak jeden przepuszcza ,to w tym czasie drugi może wjechać nam przed maskę - mówi Tadeusz Głowacki, kierowca.
- Moim zdaniem, kierowaniem ruchu powinna zająć się policja. Przynajmniej w tych najgorszych godzinach. Jak kilka dni temu na skrzyżowaniu na al. Tysiąclecia zdarzył się wypadek, strażak kierował ruchem i człowiek czuł się pewniej, przejeżdżając w tym miejscu - dodaje.
- Wielu kierowców dojeżdża do skrzyżowania i kiedy się zorientują, że sygnalizacja nie działa, tracą pewność. Wcześniej nie zwrócili uwagi na stojące znaki, nie wiedzą, kto ma pierwszeństwo przejazdu. To po pierwsze, blokuje i spowalnia przejazd, a po drugie, stanowi duże zagrożenie dla innych uczestników ruchu - podkreśla Janicki.
- Za dużo mamy samochodów na ulicach. Ludzie wolą jeździć autem niż np. autobusem. Co z tego, że będzie nowa sygnalizacja, jak i tak ciągle będą korki. Potrzebne nam są nowe ronda. Ich budowa na ul. Terebelskiej pokazała, że jest to najlepsze rozwiązanie na skrzyżowaniach. Jeździ się tam bezproblemowo, nie ma żadnych korków - mówi Marcin Piotrowski, kierowca.
Rondo powstaje właśnie przy ul. Sidorskiej. Będzie częścią wschodniej obwodnicy miasta, przebiegającej przez al. Solidarności. Będzie jednak ostatnie, jakie ma powstać w najbliższym czasie.
- W planach inwestycyjnych miasta nie przewidujemy budowy nowych rond w ciągu najbliższych lat - informuje Łukasz Hodun, rzecznik prasowy bialskiego magistratu.