MZK postanowił ostatecznie rozprawić się z gapowiczami, którzy odmawiają zapłaty mandatów.
Katarzyna Torba z Krajowego Rejestru Długów opowiada nam typową historię. - 26-letni Marcin planuje ślub. Rodzice w prezencie kupili mu mieszkanie, a on chce go wyposażyć, kupując meble i sprzęt AGD na raty. Niestety, żaden ze sklepów nie zechce z nim rozmawiać. Jego nazwisko figuruje bowiem w Krajowym Rejestrze Długów. Skąd się tam wziął? Pan Marcin z trudem przypomniał sobie zdarzenie sprzed trzech lat. Jechał miejskim autobusem na randkę z przyszłą żoną. Nie miał biletu. Kontroler wręczył mu mandat. Nie pierwszy i nie ostatni. Marcin, jak to miał w zwyczaju, nie zapłacił. Nie przewidział, że w ten sposób utrudni sobie start w dorosłe życie - kończy opowieść Katarzyna Torba.
Jan Harasimiuk, dyrektor bialskiego MZK, poinformował nas, że jego firma wpłaciła już 200 zł wpisowego do kasy KRD, wnosi 400 zł opłaty miesięcznej i jest już obsługiwana przez rejestr. Dłużnikom daje jednak szansę. - Od kilku dni wysyłamy im ostateczne wezwania do zapłaty. Uprzedzamy jednocześnie, że w przypadku odmowy trafią na listę w KRD - mówi dyrektor Harasimiuk.
W pierwszym "rzucie” zagrożonych jest 50 dłużników MZK. Potem przyjdzie pora na kolejnych 300. I nie ma tu co liczyć na przedawnienie, bo następuje ono dopiero po 10 latach.
- Już dziś obserwujemy pozytywne efekty naszych działań. Przychodzą pierwsi skruszeni gapowicze i wpłacają stare kary. Z kolei kontrolerzy sygnalizują, że zatrzymują coraz mniej ludzi jeżdżących bez biletu. Gdy wzrośnie nasz budżet, będziemy mogli zwiększyć częstotliwość kursowania autobusów i inwestować w odnowę taboru - z satysfakcją mówi Harasimiuk.
Adam Łącki, prezes zarządu Krajowego Rejestru Długów poinformował nas, że dane o gapowiczach trafią do rejestru aż na 10 lat. Z "czarnej listy” będą mogli zostać skreśleni jedynie po uregulowaniu należności.
Biała Podlaska jest 22 miastem w Polsce, które postanowiło zdecydowanie rozprawić się z plagą jazdy bez biletów.