– Wypiłem niewiele, jakieś siedemdziesiąt gramów – opowiada Stanisław Z., inny poszkodowany z tej wsi. – Lekarz z przychodni pocieszał, że nic mi nie będzie. Ale w drodze do domu coś mi zaczęło nachodzić na oko. Policjanci nalegali, abym zgłosił się do szpitala.
Matka braci W., z których jeden zmarł w szpitalu w poniedziałek, zeznała policji, że to jej syn – obecnie w stanie śpiączki – przyniósł do domu alkohol z cysterny. Nie pił sam, częstował brata i kolegów.
– Nie wiem, kto jeszcze uczestniczył w kradzieży, ale mam prawie pewność, że ta trucizna była sprzedawana po wsiach – twierdzi Zbigniew W. – Mój brat za nią zapłacił – dodaje. Pamięta dokładnie przebieg niedzielnych wydarzeń – znajomych z Chotyłowa na podwórku, początek picia pod gołym niebem, reakcje po pierwszych łykach alkoholu. To wszystko widział na własne oczy, dopóki biesiada nie przeniosła się w nie znane mu miejsce.
– Około piętnastej gdzieś pojechali, było im mało – kontynuuje. – Zabrali Wieśka. Wrócił około 23 i poszedł spać do siebie. Mieszkał oddzielnie, był kawalerem – wyjaśnia nasz rozmówca.
W poniedziałek rano od znajomego dowiedział się, że „pogotowie zabrało już dwóch do szpitala, jest afera, jeździ policja”. Pobiegł budzić brata, ale ten, zamknięty od środka, nie odpowiadał. W końcu się pokazał.
– Zaraz po rozpoczęciu pracy zadzwoniłem do żony, aby miała brata na uwadze, a on już nie widział. Pogotowie zawiozło go do szpitala. O śmierci dowiedzieliśmy się następnego dnia rano – relacjonuje pogrążony w żalu brat.
Policja stwierdziła naruszenie plomb w jednej z cystern stojących na bocznicy kolejowej w Wólce Dobryńskiej. Wagony przyjechały z Białorusi, będą podstawione do załadunku gazem. – Wszystko wskazuje na to, że to poszkodowany Stefan C. dopuścił się kradzieży. Tak twierdzi jego najbliższa rodzina, a jak chory dojdzie do siebie, będziemy wyjaśniać wszystkie okoliczności. W domu zabezpieczono około trzech litrów alkoholu – mówi Zbigniew Lisiecki, rzecznik KMP w Białej Podlaskiej.
Od poniedziałku do wczoraj przez izbę przyjęć Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Białej Podlaskiej przeszło 10 osób z objawami zatrucia o różnym natężeniu. Jednych przywiozło pogotowie, innych dowiozła policja, niektórzy po apelu ogłoszonym w mediach przyszli sami. Dwóch zatrutych zmarło pierwszego dnia. Czterech po konsultacjach zwolniono do domu.
– Na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej przebywa wciąż dwóch pacjentów po zatruciu. Jeden jest już drugą dobę w śpiączce, to duże zagrożenie życia. Stan drugiego określam jako ciężki, ale stabilny. W tym przypadku rokowania są lepsze. Mężczyzna jest przytomny – poinformował nas wczoraj Jerzy Paluszkiewicz, ordynator OIOM. Na oddziale wewnętrznym w tej samej placówce dochodzą już do siebie dwaj inni mężczyźni.
Personalia niektórych bohaterów zostały zmienione
Ponawiamy apel
w Białej Podlaskiej
Ponawiamy apel do mieszkańców Kłody Małej i okolicznych miejscowości, aby nie pili alkoholu nieznanego pochodzenia. Ci, którzy nie wiedzieli o zagrożeniu i już to zrobili, powinni zgłosić się do lekarza. Prosimy też o wszelkie informacje mogące pomóc w wyjaśnieniu sprawy.