Drelów (pow. bialski). Międzyrzeccy policjanci ustalili sprawcę fałszywych alarmów, do których dochodziło w kwietniu na terenie drelowskiej gminy. To 15-letni syn znanego na Podlasiu strażaka Ochotniczej Straży Pożarnej.
- Chłopiec przyznał się do winy. Tłumaczył, że lubił patrzeć na jadące do akcji wozy strażackie. - mówi podkom. Cezary Grochowski z bialskiej policji. Dodaje, że sprawa trafi do sądu rodzinnego. Rodzice chłopca najprawdopodobniej będą musieli zapłacić koszty poniesione przez służby ratownicze
- Nie mogę zrozumieć, co synowi strzeliło do głowy. Syn jest spokojnym chłopcem. Wcześniej nie domyślałem się, że to on jest poszukiwanym także przeze mnie sprawcą fałszywych wezwań. Dostał już przestrogę na całe życie. Myślę, że będzie to dla niego dobra nauczka - mówi ojciec sprawcy fałszywych sygnałów o pożarach. (pim)