Jest takie miejsce w Polsce, gdzie mali uchodźcy, którzy uciekają na Zachód w poszukiwaniu lepszego życia, mogą odnaleźć swój azyl - to szkoła we wsi Berezówka. Podstawówka, która w 2012 r. miała zostać zamknięta, dziś uczy ok. 70 dzieci - połowa z nich to cudzoziemcy.
Wśród nich jest grupa czeczeńskich dziewcząt. 11-letnia Farrah niechętnie wspomina Czeczenię. Wyjechała, gdy miała siedem lat, i niewiele pamięta. "Dlaczego przyjechałam do Polski? Mówili, że tu jest dobrze. Tata chciał, żebyśmy wszyscy tu przyjechali po to, żeby zrobić mi operację. Przyjechaliśmy tutaj pociągiem. Jechaliśmy trzy dni. Płakałam, siostra też. Ja dużo nie pamiętam. Tęsknię, najbardziej za babcią i koleżanką" - wyznaje Farrah.
"Teraz mieszkamy w Horbowie. W szkole najbardziej lubię uczyć się polskiego i matematyki. Nie jest trudno się nauczyć polskiego. Jak będę starsza, chciałabym być nauczycielką. Obiad mi się nie podoba, który dają tutaj. Tu nie ma potraw takich jak w domu" - opowiada Farrah, dopytywana o to, co lubi w Polsce. Po chwili namysłu dodaje: "Ale chciałabym tutaj zostać.
Jej koleżanka, 12-letnia Aisha, wyróżnia się na tle pozostałych dzieci. Od niedawna zakrywa włosy chustą i nosi ubrania zakrywające kolana i łokcie. Dziewczynka jest w Polsce blisko dwa lata. Wraz z rodziną stara się o nadanie statusu uchodźcy. "Nie wiem, dlaczego musieliśmy wyjechać. Wzięliśmy rzeczy i jechaliśmy pięć dni. Nie pamiętam dokładnie, jak to było" - mówi Aisha.
Nastolatka, chętniej niż o ojczystej Czeczenii, opowiada o polskiej szkole i pobycie w ośrodku. "Lubię chodzić do tej szkoły, bo tu jest fajnie. Tutaj lubię grać z koleżankami w zbijaka. Mieszkamy w Horbowie. Cała rodzina tu przyjechała - moje młodsze siostry i brat. Chciałabym zostać w Polsce" - opowiada.
Dzieci uchodźców z Kaukazu stanowiły dotychczas większość wśród cudzoziemców w szkole w Berezówce. Jednak w ostatnich miesiącach, po rosyjskiej aneksji Krymu i wybuchu konfliktu, pojawiają się dzieci z Ukrainy. Tylko w tym roku, spośród 6 tys. złożonych przez cudzoziemców wniosków o nadanie statusu uchodźcy w Polsce, ponad 2 tys. dotyczyło obywateli Ukrainy. "Przyjechałem tu z rodziną z powodu wojny. W domu słyszałem wystrzały, bałem się, jak strzelali" - opowiada 9-letni chłopiec, który kilka miesięcy temu trafił do Polski z Ługańska. Po chwili mały Ukrainiec zmienia temat i opowiada o polskiej szkole. "Bardzo mi się tutaj podoba. Dzisiaj pojedziemy na basen” - mówi.
To właśnie dodatkowe zajęcia pozalekcyjne wzbudzają wśród małych cudzoziemców największy entuzjazm. "Dzieci wyjeżdżają na basen, biorą udział w różnych konkursach i zawodach sportowych - mają osiągnięcia. Organizujemy też różne warsztaty - ostatnio lepiliśmy pierogi. Dzieci chętnie zostają po lekcjach na różnych zajęciach" - mówi dyrektorka szkoły w Berezówce Katarzyna Sobolewska.
Pani dyrektor oraz kilkoro pozostałych nauczycieli przykładają szczególną wagę także do zajęć integracyjnych, podczas których poruszają tematy kulturowe czy religijne. "Na przykład tłumaczymy dzieciom, że inaczej obchodzimy święta i jemy inne potrawy. Małe dzieci jeszcze nie rozumieją tych rzeczy, starsze chcą się czegoś dowiedzieć" - opowiada.
Sobolewska przyznaje jednak, że początki były trudne. "Nauczyciele znają rosyjski, ale nie wszystkie dzieci cudzoziemców rozumiały ten język. Gdy po raz pierwszy przyszły do szkoły, dosyć trudno było nam utrzymać dyscyplinę szczególnie na przerwach. Czasami nie słuchają nauczycieli, ale pod tym względem nie różnią się od swoich polskich rówieśników" - mówi.
Jeśli między dziećmi dojdzie do sprzeczki - co zdarza się bardzo rzadko - w szkole pojawia się psycholog, który pomaga nauczycielom i rodzicom, gdy dzieci mają problemy. "Mieliśmy taką rodzinę cudzoziemców, gdzie zauważyliśmy, że coś było nie tak, z dzieckiem działo się coś niedobrego. Poprosiliśmy psychologa, okazało się, że różne negatywne przejścia tej rodziny odbiły się na psychice ich dziecka. Było widać, że przeżyło traumę" - mówi Sobolewska.
Dzieci uchodźców spędzają w Berezówce wśród swoich rówieśników średnio od kilku do kilkunastu miesięcy. "Gdy ich rodzice mają opuścić ośrodek dla cudzoziemców, to u ich dzieci widzimy niechęć do nauki, brak motywacji i zaangażowania. Dzieci polskie przyzwyczaiły się już, że dzieci cudzoziemskie są u nas w szkole raczej krótko" - dodaje dyrektorka szkoły.
Według oficjalnych statystyk, w tym roku zaledwie ponad 200 cudzoziemców uzyskało w naszym kraju status uchodźcy. Przez większość cudzoziemców Polska traktowana jest jako kraj tranzytowy do innych państw Europy Zachodniej, a także Ameryki Północnej.