Urzędnicy nie dają za wygraną. Znowu chcą podnieść ceny biletów komunikacji miejskiej, choć przed miesiącem radni nie dali im na to zgody.
- Być może bilety po 50 groszy zachęcą uczniów do jeżdżenia na krótkich trasach. Wielu będzie jednak bać się, że zapłaci karę, jeśli podróż wydłuży się powyżej 10 minut, choćby z powodu korków - mówi pani Wanda, nauczycielka.
Jej zdaniem, wielka szkoda, że zostaną zlikwidowane bilety miesięczne, które są tańsze niż planowane 30-dniowe bilety okresowe. - Drożeje też o 3 zł pięciodniowy bilet okresowy. A w weekendy ubywa kursów z rozkładu jazdy. Miasto oszczędza kosztem pasażera. Trudno za gorszy towar płacić więcej - oburza się nauczycielka, która woli jeździć tańszą komunikacją prywatną (po 1 zł).
Odpowiadający za rozkłady jazdy i bilety Tadeusz Ułanowicz, dyrektor Zarządu Komunikacji Miejskiej, zapewnia, że w przypadku pasażerów korzystających z biletów 10-minutowych, kontrolerzy nie będą się kłócić o każdą minutę. Dodaje, iż na wniosek radnych w projekcie nowych stawek biletowych zrezygnowano z opłat za bagaż. Pasażerowie będą jedynie dopłacać za przewóz rowerów.
Nowe stawki prawdopodobnie wejdą dopiero od czerwca lub lipca, jeśli je zaakceptują radni na kwietniowej sesji.