Żyjemy w XXI wieku, a ja od kilkunastu lat bezskutecznie walczę o podłączenie prądu. Moje prośby do Urzędu Gminy w Białej Podlaskiej, jak i do zakładów energetycznych nie przyniosły żadnego efektu -mówi Leszek Pawluczuk.
- Kiedy pod koniec lat osiemdziesiątych w Sławacinku Starym przeprowadzano modernizację urządzeń elektrycznych byłem pewien, iż ktoś w końcu pomyśli i o nas. Jednak złudne to były nadzieje -smutno kwituje Leszek Pawluczuk. Mężczyzna przez kilka dni mógł pocieszyć swe oczy słupami leżącymi blisko jego gospodarstwa, przeznaczonymi pod przyszłą inwestycję. Pawluczukowie zostali pominięci w tym planie. Rolnik zwrócił się z prośbą do różnych instytucji. Od Urzędu Gminy w Białej Podlaskiej otrzymał informację, iż budowa przyłączy energetycznych nie jest zadaniem własnym tejże placówki.
Mężczyzna twierdzi, iż z podobną propozycją wystąpił do bialskiego zakładu energetycznego. Jednak nie otrzymał pozytywnej odpowiedzi.
O sytuacji mieszkańca Sławacinka Starego poinformowaliśmy dyrekcję bialskiego zakładu energetycznego. - Z naszych rozeznań wynika, iż pan Pawluczuk nie zgłaszał się do nas z prośbą o zasilenie. Znajduje się on w sytuacji nietypowej. Jego gospodarstwo nie zostało objęte pierwszą elektryfikacją, która była dawniej finansowana przez Urząd Wojewódzki. Obecnie ten pan musi złożyć do nas wniosek o zasilenie. Koszt budowy linii energetycznej, to kilkadziesiąt tysięcy złotych - mówi Maciej Śledziowski, dyrektor techniczny zakładu energetycznego. Mieszkaniec Sławacinka Starego znajduje się na utrzymaniu swej matki. Nie stać go na pokrycie kosztów elektryfikacji. Jak podkreśla chętnie sprzedałby dom wraz z ziemią. - Tylko kto ją kupi? - zastanawia się mężczyzna. •