Z ulicy Sidorskiej i Zdanowskiego znikają drzewa. Mieszkancy protestują. Urzędnicy z magistratu twierdzą, że wycinka była konieczna. Będzie budowana jezdnia i chodniki.
Także inni mieszkańcy tego osiedla przyznają, że to okropne, że pod piłami padło kilka dorodnych lip, klonów i jesionów. Osiedle przecież ma kilkadziesiąt lat i ludziom żal jest dorodnych drzew. - Cóż, rzeczywiście pamiętam piękne lipy, ale trzeba było budować nową ulicę Zdanowskiego - zauważa Waldemar Woźniak, wiceprzewodniczący bialskiej Rady Miasta.
Rudolf Somerlik, dyrektor gabinetu bialskiego prezydenta twierdzi, że drzewa usunięto zgodnie z prawem. - Wydział Inwestycji wystąpił do Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta o zgodę na wycięcie drzew, aby wykonać m.in. odpowiednie podjazdy dla niepełnosprawnych. Nie było innego wyjścia. Coś trzeba było poświęcić, aby uzyskać nowe piękne chodniki i parkingi - zaznacza Somerlik.
Roman Siekierka, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta, przyznaje, że wycięto trzy lipy, dziewięć klonów oraz po jednym: jesionie, dębie, świerku, jarząbie. Jedna lipa miała obwód aż 195 cm, a klon 256 cm i świerk 174 cm. Wszystkie te drzewa rosły na terenie realizowanej inwestycji.
- Po zakończeniu inwestycji posadzimy tam znacznie szlachetniejsze odmiany drzew. Na terenie miasta więcej się sadzi, niż wycina. Tylko w tym roku zasadziliśmy 124 brzozy, 15 lip, 40 tui, 25 grabów i 15 klonów - wylicza Siekierka.
Bolesław Kuzioła, prezes Bialskiej Spółdzielni Mieszkaniowej "Zgoda”, też uważa, że trzeba było poświęcić drzewa, aby powstały zatoki parkingowe oraz wiele nowych miejsc dla aut. - To długo oczekiwana inwestycja miejska. Czekaliśmy prawie cztery lata na realizację obietnic miasta. Ludzie dostaną w postaci parkingów rekompensatę za to, że muszą mieszkać w sąsiedztwie bazaru - podkreśla Bolesław Kuzioła.