Siekiera stała się straszakiem w konflikcie dwóch mieszkanek Parczewa. Kością niezgody jest przyłącze elektryczne do posesji przy ul. Kościelnej
W odpowiedzi otrzymała pismo, w którym stwierdzono, że ma dokonać tego we własnym zakresie. Nie mogła tego zrobić ze względu na brak klucza do licznika, należącego do Ewy S. To na jej prośbę w kwietniu tego roku, pracownicy Posterunku Energetycznego w Parczewie zdjęli konfliktowe przyłącze i zabrali licznik.
- Pani C. po otrzymaniu zgody na rozdział instalacji nie wywiązała się z tego zadania. Kierownik parczewskiego posterunku w dobrej wierze zlikwidował więc licznik i przyłącze. Nie wiedział, że jest ono przyczyną konfliktu między współwłaścicielkami budynku. To sprawiło, że pani C. rozpoczęła starania o zainstalowanie własnego licznika w jej części domu - stwierdza Józef Iwanejko, dyrektor Zakładu Energetycznego w Radzyniu Podlaskim.
Pod koniec września zespół parczewskiego pogotowia energetycznego przystąpił do instalacji przyłącza. Podczas jego montażu ojciec Ewy S. odciął siekierą zawieszony przy domu przewód.
O tym incydencie energetycy powiadomili policję i prokuraturę. Tylko prokuratura rozpoczęła postępowanie z tym związane. Pracownicy parczewskiego pogotowia energetycznego w listopadzie ponownie chcieli zainstalować przyłącze, ale znów bez rezultatu, bo nie wyraziła na to zgody Ewa S. Zdaniem Danuty C. winę za całe nieporozumienie ponosi Zakład Energetyczny.
Po naszym zainteresowaniu się sprawą jego dyrekcja, aby jak najszybciej zażegnać konflikt, postanowiła na własny rachunek wykonać projekt zasilania posesji kablem ziemnym, a także we własnym zakresie wykonać przyłącze elektryczne. •