Najprawdopodobniej już jesienią podrożeją bilety komunikacji na linie podmiejskie. Samorząd gminy Biała Podlaska myśli o wprowadzeniu tzw. drugiej strefy. – Do MZK dopłacamy 310 tys. zł rocznie, a korzystają na tym tylko mieszkańcy pięciu osiedli – mówi wójt Wiesław Panasiuk.
Dlatego gmina chce wprowadzenia tzw. drugiej strefy. Jeśli plany władz gminy zostaną zrealizowane, to bilet normalny poza granicami Białej Podlaskiej kosztowałby 4 zł, ulgowy 2 zł. A to oznacza, że koszty zostaną przerzucone na podróżnych.
– Podczas sesji rady pojawiły się głosy, że koszty ponoszą ci, którzy z MZK zupełnie nie korzystają. Na terenie gminy mamy 45 miejscowości, a miejskie autobusy dojeżdżają tylko do pięciu – przekonuje Panasiuk.
Gmina rozpoczęła już w rozmowy z Zarządem Komunikacji Miejskiej. – Chcieliśmy uściślić kursowanie autobusów miasto – gmina, tak, żeby nie wzrastały koszty odpłatności. Wprowadzenie drugiej strefy jest najlepszym wyjściem. Nie zacznie on obowiązywać od jutra, ale dopiero we wrześniu lub październiku – uważa wójt.
– Nie jestem przekonany, czy to rzeczywiście najlepsze rozwiązanie. Mieszkańcy Sławacinka korzystają teraz z biletu 10-minutowego, więc stracą na zmianach. Prawie 2/3 pasażerów bialskiego MZK korzysta z biletów ulgowych. To głównie młodzież szkolna, studenci i emeryci. Dla niech również strefa nie będzie korzystna. Warto się jeszcze nad tym zastanowić. Teraz nasza komunikacja funkcjonuje w sprawnym systemie. Corocznie zwiększa się liczba pasażerów – uważa Tadeusz Ułanowicz, dyrektor Zarządu Komunikacji Miejskiej w Białej Podlaskiej.
To, czy podwyżka cen biletów może zastąpić gminną subwencję, pokaże dopiero tzw. badanie historii dnia. – Prowadzimy je regularnie od czterech lat. Dzięki temu wiemy, ilu pasażerów i w jakich porach korzysta z danej linii. Wyniki przekażemy władzom gminy – mówi dyrektor Ułanowicz.