Nie da się przejechać drogą w Rozbitówce, bo takie są koleiny z błota i piachu. Rodzina Semieników jest odcięta od świata. Pan Jan wysłał żonę i chore dzieci do Białej Podlaskiej, bo z domu by się nie wydostali.
Mężczyzna kilka dni temu próbował dojechać do lekarza i uszkodził zawieszenie w aucie. – Przez zły stan drogi będę ponosił jeszcze koszty naprawy – złości się.
Państwo Semeniukowie mają dwoje dzieci, które chorują. – Martusia ma rok i siedem miesięcy i jest alergiczką. Dwa razy w tygodniu muszę być z nią w przychodni – mówi Semieniuk. Druga, 10-letnia Aleksandra, też choruje. A z posesji nie można się wydostać – załamuje ręce mężczyzna.
Karetka ani inny pojazd nie przejedzie.
– Bałem się, że w razie nagłej sytuacji z młodszą córką, nie uda mi się dotrzeć do lekarza. I dodaje, że z tego powodu rodzina została rozdzielona. – Wysłałem córki z żoną do teściowej do Białej Podlaskiej – mówi.
Rodzina na wsi mieszka dwa lata. Problem z drogą pojawił się już w tamtym roku i mężczyzna interweniował od razu w gminie. – Na wiosnę dali piach, więc sam rozwoziłem go kilka dni, żeby mieć dojazd. Ale teraz, kiedy rolnicy rozjeżdżają drogę ciągnikami toniemy w bagnie – mówi Semeniuk.
– Drogi gruntowe tak wyglądają w naszej gminie i to nie jest wyjątek – mówi Zygmunt Litwiniuk, wójt gminy Tuczna. – Gdyby była pogoda i wody gruntowe opadłyby, wtedy moglibyśmy utwardzić drogę nawiezionym kamieniem. Ale na razie nie ma na to warunków – tłumaczy Litwiniuk. I dodaje, że o tym, który odcinek drogi będzie utwardzany decydują radni.
– Remont należy przeprowadzić gruntownie, bo jeśli tylko rzucimy kamień, to zmarnujemy materiał – tłumaczy. I dodaje, że rolnikom rozjeżdżającym drogi nie można zabronić przejazdu na pola. Teraz uratuje Semeniuka przymrozek i cierpliwość – dodaje wójt.