"Wielki człowiek o pięknej duszy”, " Ogromna strata dla całego środowiska literackiego”, albo "Wspaniały Człowiek, który w ludziach widział tylko dobro”- tak najbliżsi i przyjaciele żegnają Lecha Zaciurę, autora książek dla dzieci z Białej Podlaskiej. Odszedł 11 kwietnia.
– Leszek był moim przyjacielem, był wzorem człowieka, który we wszystkim potrafił zauważyć pierwiastek dobra i piękna – opowiada Małek. – Znaliśmy się 14 lat. Wspierał mnie zawsze, doradzał, śpiewał ze mną i grał. Pisał książki, które czytałem sam lub swoim dzieciom–dodaje jego przyjaciel.
Zaciura był też dwukrotnym laureatem Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im. J.I. Kraszewskiego. – Był człowiekiem o wszechstronnych zainteresowaniach. Pomimo niepełnosprawności, nawiązał wiele znajomości przez Internet. Miałem się z nim niedługo spotkać, aby wręczyć mu tomiki wierszy z dedykacjami dla niego – przyznaje Grzegorz Michałowski kierownik Działu Wiedzy o Regionie Miejskiej Biblioteki Publicznej w Białej Podlaskiej. Przyjaciół miał wielu i wielu z nich nie może pogodzić się z jego śmiercią. – Wierzył w dobro, przejawiał empatię, promieniał subtelnością, iskrzył poczuciem humoru... Nie żalił się. Rozsiewał zaufanie, stworzył natchnioną najcieplejszą wrażliwością literaturę mądrego słowa zaklętą w karty książek, które na zawsze pozostaną w nas i z nami – mówi Beata Kupryś, poetka i instruktorka w WTZ w Kodniu.
– Trudno jest mówić o Lechu w czasie przeszłym. Był on człowiekiem niezwykłej kultury osobistej. Miał w sobie coś, wręcz z arystokraty, ale w dobrym znaczeniu. Ważył i dobierał każde słowo. Bez najmniejszej przesady powiem, że jego obecność wzbogacała nas. Pokazywał nam, że w tym hałaśliwym i brutalnym świecie można być szczęśliwym, żyjąc na miarę swoich możliwości. Będzie nam go strasznie brakowało –przyznaje jego znajomy z Białej Podlaskiej Paweł Iwaniuk, prezes stowarzyszenia "Biały Kruk”.
Zaciura zamierzał pisać kolejne książki. Planował też wspólne życie ze swoją partnerką Agnieszką, którą poznał właśnie przez Internet. - To najgorsze, co mogło nas spotkać - mnie i jego. Bardzo się kochaliśmy. Właśnie miały się zacząć spełniać nasze marzenia – opowiada nam pani Agnieszka. Niestety, przed Wielkanocą trafił do szpitala. Był w stanie śpiączki farmakologicznej. Zmarł 11 kwietnia. Jego pogrzeb odbędzie się 15 kwietnia.
O godz. 11.00 kondukt żałobny wyruszy spod kaplicy domu pogrzebowego Hades do kościoła św. Anny, gdzie odprawiona zostanie msza św. Po niej nastąpi pochówek, na cmentarzu parafialnym w Łomazach.