Wstrzymanie dostaw rosyjskiego gazu nie zatrzymało lubelskiej gospodarki. Produkcja nawozów w Puławach, największym odbiorcą gazu w Polsce, idzie zgodnie z planem. Problemów nie odczuwa też mniejszy biznes – poza jednym: wysokimi cenami gazu.
Miliard metrów sześciennych gazu ziemnego rocznie – tyle zużywają Zakłady Azotowe w Puławach. Kombinat chemiczny od lat jest największym indywidualnym odbiorcą gazu w naszym kraju. Gdy we wtorek pojawiła się informacja o wstrzymaniu dostaw niebieskiego surowca z Rosji (na skutek nie spełnienia przez Polskę dyktatu zapłaty za ten surowiec w rublach), cena akcji Grupy Azoty na giełdzie obniżyła się o ponad 8 proc. W górę natomiast poszybowała cena gazu notowana na europejskim rynku, skacząc z niecałych 100 do 115 euro za megawatogodzinę.
Ciśnienie w normie
– Odcięcie dostaw rosyjskiego gazu nie skutkuje dla nas żadnymi perturbacjami. Cały czas bez przeszkód zaopatruje nas Gaz-System, a rozliczamy się z PGNiG. Ciśnienie gazu, który do nas dociera, pozostaje na tym samym, właściwym poziomie. Produkcja również odbywa się planowo – uspokaja Tomasz Hryniewicz, prezes ZA „Puławy”.
Szef chemicznego kombinatu jest spokojny o najbliższą przyszłość. Jak podkreśla, krajowe magazyny z gazem zapełnione są obecnie w ok. 80 proc. Polska może korzystać ponadto z rewersu z Niemiec i Słowacji, a w październiku gaz z Morza Norweskiego zacznie tłoczyć do nas Baltic Pipe. Bezpieczeństwo gwarantuje nam również gazoport w Świnoujściu. – Spółki mają przygotowane plany i scenariusze operacyjne na wypadek zakłóceń lub ograniczeń dostaw gazu ziemnego – uzupełnia Monika Darnobyt, rzeczniczka Grupy Azoty.
Drewno i OZE alternatywą
Technicznych problemów z dostawami gazu do polskich przedsiębiorstw zatem nie ma, ale problemem pozostaje cena, która jest kilkukrotnie wyższa niż przed rokiem. W szybki powrót cen gazu do poziomu z tego okresu nie wierzy m.in. prezes JMP Flowers w Stężycy (powiat rycki), największy w Polsce producent róż, anturium i orchidei, w tym anturium pod szkłem (18 ha). Jego firma w szczytowym momencie zużywała do 20 mln metrów sześciennych gazu ziemnego rocznie. W związku z wysoką ceną tego surowca, szef firmy rozpoczął już odchodzenie od tego surowca.
– Udało nam się już obniżyć zużycie gazu o 40 proc. a gdy w lipcu uruchomimy nową kotłownię na drewniane zrębki, dojdziemy do 50 proc. licząc rok do roku – tłumaczy Jarosław Ptaszek, założyciel i prezes przedsiębiorstwa. Zamiana gazu na drewno będzie kosztowała ok. 6 mln zł, ale operacja ta pozwoli zredukować roczne zużycie surowca do 10 mln metrów sześciennych.
Kilkukrotny wzrost cen gazu skłonił JMP także do innych kroków oszczędnościowych. Jesienią 18-haktarowe szklarnie mają zyskać oświetlenie LED, a w przyszłości zasilanie zakładu wspierać ma fotowoltaika oraz farma wiatrowa. Własne wiatraki oraz farmę fotowoltaiczną znajdują się również w planach puławskich Azotów. Ich łączna moc miałaby wynieść 40 MW.
Cena butli w górę
Gazu potrzebują także odbiorcy detaliczni. Tam, gdzie nie ma sieci gazowej, popularne są butle z propanem-butanem. W punktach ich wymiany wzmożonego ruchu nie ma, ale nowe ceny mogą zaskoczyć.
– Wymiana najpopularniejszej 11-kilogramowej butli u mnie na miejscu w punkcie kosztuje 95 zł, co oznacza dwukrotny wzrost w ciągu kilku miesięcy – mówi właściciel punktu w Biłgoraju, który co miesiąc obsługuje kilkuset klientów.
Podobnie sytuacja wygląda na rynku LPG. Właściciele aut z instalacjami gazowymi ewentualnym brakiem paliwa tego rodzaju nie powinni się martwić, bo wytwarza się go przede wszystkim z ropy naftowej. Ten rodzaj gazu można sprowadzać z Turcji, Włoch i wielu innych krajów. Ceny przy dystrybutorach są jak dotąd w normie. Przykładowo na stacji Moya w Puławach w środę po południu litr gazu kosztował 3,12 zł. Nagłych skoków nie wykonuje także cena hurtowa, utrzymując się poniżej 2,7 zł.